Mamuki, ile ma lat ? – pyta bezceremonialnie Staś („mamuki”
to ja w dialekcie stasiowym, co ciekawe zawsze w 3 osobie liczby pojedyńczej, nie wiedzieć
czemu zupełnie).
Ile mam lat, matko, płoszę się natychmiast. Tyle, że nie wypada już o nie pytać. Zachowuję jednak fason i zimną krew.
Osiemnaście – odpowiadam bez mrugnięcia okiem.
Osiemnaście – powtarza zadowolony Staś, który uwielbia cyfry, liczenie i wszelkie okoliczności z nimi związane.
Osiemnaście – powtarzam ja, aby dziecko dobrze zapamiętało i więcej kłopotliwych pytań matce nie zadawało.
Ile mam lat, matko, płoszę się natychmiast. Tyle, że nie wypada już o nie pytać. Zachowuję jednak fason i zimną krew.
Osiemnaście – odpowiadam bez mrugnięcia okiem.
Osiemnaście – powtarza zadowolony Staś, który uwielbia cyfry, liczenie i wszelkie okoliczności z nimi związane.
Osiemnaście – powtarzam ja, aby dziecko dobrze zapamiętało i więcej kłopotliwych pytań matce nie zadawało.
Mamuki, ile ma lat? –
ponownie pyta niezłomny Staś, który najwidoczniej wychodzi tu z jakże życiowego
założenia, że kto pyta – nie błądzi.
Osiemnaście – powtarzam, opanowując się niezmiennie.
Osiemnaście – powtarzam, opanowując się niezmiennie.
Jesteś małym panem? – upewnia się Staś, może pod wpływem
ideologii gender, kto go tam wie, to bystre dziecko.
Jestem – odpowiadam odruchowo, gryząc się w język po chwili (choć przy tej męskiej trójce niewiele się pewnie pomyliłam i zaraz lecę sprawdzić, czy aby nie rosną mi wąsy), ale nie zdążę się poprawić, bo Stasina kontynuuje niezrażony wątek antropologiczny:
I rosnies duza? – drąży.
Nie Stasieńku, nie rosnę duża. Ty rośniesz duży – uśmiecham się z miłością do mojego naprawdę dużego 3-latka.
Staś nie rośnie duzy, Staś rośnie maly – prostuje Staś z uporem księgowego (do kogo to dziecko się wrodziło z tą matematyczną dociekliwością, w domu po horyzont sami humaniści!).
Cy mogem popychać dzieci? – bezpiecznie zmienia temat Staś.
Nie, Stasieńku, nie możesz popychać dzieci – domyślam się, że chodzi o dzieci z przedszkola.
Popychanie jest brzydkie - precyzuję bez cienia wątpliwości - mam nadzieję - przyszły stosunek Stasia do tej przykrej (choć nie dla niego pewnie) czynności.
Cy bicie łyskom jest ładne? – drąży niezachwiany w swej logice Staś. O, o biciu łyżką jeszcze nic nie słyszałam.
A kogo Stasiu bijesz łyżką? – pytam niepewnie.
Ciociem – odpowiada rezolutnie.
Dlaczego bijesz ciocię łyżką? – pytam mocno już zaniepokojona.
Bo Staś nie lubi klupniku – uzasadnia znów bardzo logicznie.
No cóż, zawsze jest to jakiś argument, jednak przyzwoitość matczyna każe mi szybko wyprostować pokrętne ścieżki stasiowego wyobrażenia sprawiedliwości, czy też wyrażania niechęci w związku z otrzymaniem nielubianej potrawy na obiad. Trzeba, trzeba – toż to dziecko gotowe za lat kilkadziesiąt obić łyżką kelnera, jeśli przyniesie mu akurat danie, którego Staś – ze znanych tylko sobie powodów – nie aprobuje.
Dziecko wysłuchuje pouczeń matki jednym uchem.
Pamientaj, stalaj się jeść sam – podsumowuje moje wynurzenia.
Jestem – odpowiadam odruchowo, gryząc się w język po chwili (choć przy tej męskiej trójce niewiele się pewnie pomyliłam i zaraz lecę sprawdzić, czy aby nie rosną mi wąsy), ale nie zdążę się poprawić, bo Stasina kontynuuje niezrażony wątek antropologiczny:
I rosnies duza? – drąży.
Nie Stasieńku, nie rosnę duża. Ty rośniesz duży – uśmiecham się z miłością do mojego naprawdę dużego 3-latka.
Staś nie rośnie duzy, Staś rośnie maly – prostuje Staś z uporem księgowego (do kogo to dziecko się wrodziło z tą matematyczną dociekliwością, w domu po horyzont sami humaniści!).
Cy mogem popychać dzieci? – bezpiecznie zmienia temat Staś.
Nie, Stasieńku, nie możesz popychać dzieci – domyślam się, że chodzi o dzieci z przedszkola.
Popychanie jest brzydkie - precyzuję bez cienia wątpliwości - mam nadzieję - przyszły stosunek Stasia do tej przykrej (choć nie dla niego pewnie) czynności.
Cy bicie łyskom jest ładne? – drąży niezachwiany w swej logice Staś. O, o biciu łyżką jeszcze nic nie słyszałam.
A kogo Stasiu bijesz łyżką? – pytam niepewnie.
Ciociem – odpowiada rezolutnie.
Dlaczego bijesz ciocię łyżką? – pytam mocno już zaniepokojona.
Bo Staś nie lubi klupniku – uzasadnia znów bardzo logicznie.
No cóż, zawsze jest to jakiś argument, jednak przyzwoitość matczyna każe mi szybko wyprostować pokrętne ścieżki stasiowego wyobrażenia sprawiedliwości, czy też wyrażania niechęci w związku z otrzymaniem nielubianej potrawy na obiad. Trzeba, trzeba – toż to dziecko gotowe za lat kilkadziesiąt obić łyżką kelnera, jeśli przyniesie mu akurat danie, którego Staś – ze znanych tylko sobie powodów – nie aprobuje.
Dziecko wysłuchuje pouczeń matki jednym uchem.
Pamientaj, stalaj się jeść sam – podsumowuje moje wynurzenia.
I buty sam zakładaj, nie ciocia – przez chwilę stajemy tak oto oko w oko z
przedszkolnymi metodami wychowawczymi.
I siusiu wołaj – kończy ten wątek Staś.
I siusiu wołaj – kończy ten wątek Staś.
Biorę go na ręce i zanoszę do łóżka. Stasinek dzierży pod
pachą kocinkę, nieodłączną towarzyszkę snu.
A tata mówił rano do Stasia, zobac Stasiu, dzisiaj jest bzytka pogoda – Staś zahacza o bezpieczny temat meteorologiczny, który ponoć sprawdza się w każdej sytuacji.
I była brzydka? – pytam.
No, była – prawdomówny i ziewający Staś zgadza się bez oporów.
Jesteś taka milutka – Stasiek wtula w moją szyję swój mały, puchaty łepek. Obejmuję go mocno. Boże, jak on pachnie, niech się milion dolarów schowa w mysią dziurę! Tak chyba właśnie pachnie czysta miłość - każda mama wie, o czym mówię :).
Jesteś taka milutka – mruczy Stasina dyndając kocinką przy moim udzie - I mas osiemnaście lat.
Moje mądre dziecko :).A tata mówił rano do Stasia, zobac Stasiu, dzisiaj jest bzytka pogoda – Staś zahacza o bezpieczny temat meteorologiczny, który ponoć sprawdza się w każdej sytuacji.
I była brzydka? – pytam.
No, była – prawdomówny i ziewający Staś zgadza się bez oporów.
Jesteś taka milutka – Stasiek wtula w moją szyję swój mały, puchaty łepek. Obejmuję go mocno. Boże, jak on pachnie, niech się milion dolarów schowa w mysią dziurę! Tak chyba właśnie pachnie czysta miłość - każda mama wie, o czym mówię :).
Jesteś taka milutka – mruczy Stasina dyndając kocinką przy moim udzie - I mas osiemnaście lat.