Dziś słowo o dziadku Władysławie.
Dziadek Władysław, charakter mocny, chów przedwojenny, uparty i nieprzejednany
w swych poglądach, choć dusza-człowiek.
Dziadek
Władysław zna świat, dawno ten świat uporządkował i powkładał do szufladek
odpowiednich, z których świat nie odważy się wyjść.
Dziadek ma swoje
poglądy, swoje przyzwyczajenia, swoje
ścieżki. I szczególnie te ścieżki dziadkowe doprowadzają nas do białej
gorączki…
Otóż dziadek
Władysław, król świata, a na pewno przyblokowego podwórka, mieszka przy dość
ruchliwej ulicy, na szczęście przyozdobionej w pasy dla pieszych. Niestety pasy
nie znajdują się dokładnie vis a vis drzwi dziadkowej klatki schodowej, trzeba
przejść kilka kroków w bok; ktoś tak nieopatrznie zaprojektował – co zrobić.
Wszyscy więc
chodzą na te pasy nieszczęsne, no ale dziadek Władek to nie wszyscy. Dziadek
Władek jest już w tym momencie życia, w którym sam stanowi prawo, w tym prawo
drogowe.
Dziadek
codziennie rano, mniej więcej o tej samej porze, podąża dumnym krokiem przed
siebie w znaczeniu dosłownym, przecinając trawnik wydeptaną własnonożnie
ścieżką, przechodząc korytarzem między krzakami, również utworzony własnymi
ramionami i podąża w stronę ulicy, bo po drugiej jej stronie jest kiosk z
gazetami i totolotkiem, w którego to dziadek grywa namiętnie od lat
kilkudziesięciu. Bez zbytniego szczęścia, niestety.
Ulica ruchliwa –
podobnie jak reszta spraw przyziemnych – nie robi na dziadku Władysławie
żadnego wrażenia. Dziadek wkracza na nią niczym król, nie robiąc sobie nic
z nadjeżdżających samochodów, autobusów i motocykli. Wszystkie pojazdy przystają niczym pokorni poddani, a dziadek bez mrugnięcia okiem przechodzi przez swoje włości, nie zatrzymując się nawet na krok. Dziadek Władysław tak ma.
z nadjeżdżających samochodów, autobusów i motocykli. Wszystkie pojazdy przystają niczym pokorni poddani, a dziadek bez mrugnięcia okiem przechodzi przez swoje włości, nie zatrzymując się nawet na krok. Dziadek Władysław tak ma.
Ileż to babcia
się natłumaczyła, ile to dzieci się natłumaczyły, że ruch, że niebezpiecznie,
że przepisy. Gdzie tam! Dziadek twardy jak skała i pewny jak emerytura z ZUS
gna przez ulicę na oślep jak kamikadze. W końcu to jego ulica od lat stu
nieomal.
Upominany raz po
raz dziadek postanowił jednak uspokoić zaniepokojonych członków rodziny
argumentem ostatecznym i mającym zamknąć im usta na zawsze.
Otóż na
utyskiwania córki stwierdził ze spokojem godnym sapera, że nic mu się nie
stanie na drodze, choćby ta zapełniła się pędzącymi tirami z Małyszem i
Hołowczycem za kierownicą. Skąd ta pewność? A bo co dzień rano dziadek modli
się. Do świętego Krzysztofa. I już sobie załatwił tam na górze co trzeba. I bać
się nie ma o co.
Nie, drogi
czytelniku, nie wiem czy do świętego Tadeusza dziadek też się modli.
Na pewno jednak my
zaczniemy. Dla niewtajemniczonych – to podobno patron spraw beznadziejnych.
Pozdrawiam ciepło, dziś przede wszystkim kierowców ;).
Pozdrawiam ciepło, dziś przede wszystkim kierowców ;).