czwartek, 9 lipca 2015

DZIADEK WŁADYSŁAW CZYLI PRYWATNE UKŁADY ZE ŚWIĘTYM KRZYSZTOFEM.


              Dziś słowo o dziadku Władysławie.
Dziadek Władysław, charakter mocny, chów przedwojenny, uparty i nieprzejednany w swych poglądach, choć dusza-człowiek.
Dziadek Władysław zna świat, dawno ten świat uporządkował i powkładał do szufladek odpowiednich, z których świat nie odważy się wyjść.
Dziadek ma swoje poglądy, swoje przyzwyczajenia, swoje  ścieżki. I szczególnie te ścieżki dziadkowe doprowadzają nas do białej gorączki…
Otóż dziadek Władysław, król świata, a na pewno przyblokowego podwórka, mieszka przy dość ruchliwej ulicy, na szczęście przyozdobionej w pasy dla pieszych. Niestety pasy nie znajdują się dokładnie vis a vis drzwi dziadkowej klatki schodowej, trzeba przejść kilka kroków w bok; ktoś tak nieopatrznie zaprojektował – co zrobić.
Wszyscy więc chodzą na te pasy nieszczęsne, no ale dziadek Władek to nie wszyscy. Dziadek Władek jest już w tym momencie życia, w którym sam stanowi prawo, w tym prawo drogowe.
Dziadek codziennie rano, mniej więcej o tej samej porze, podąża dumnym krokiem przed siebie w znaczeniu dosłownym, przecinając trawnik wydeptaną własnonożnie ścieżką, przechodząc korytarzem między krzakami, również utworzony własnymi ramionami i podąża w stronę ulicy, bo po drugiej jej stronie jest kiosk z gazetami i totolotkiem, w którego to dziadek grywa namiętnie od lat kilkudziesięciu. Bez zbytniego szczęścia, niestety.
Ulica ruchliwa – podobnie jak reszta spraw przyziemnych – nie robi na dziadku Władysławie żadnego wrażenia. Dziadek wkracza na nią niczym król, nie robiąc sobie nic
z nadjeżdżających samochodów, autobusów i motocykli. Wszystkie pojazdy przystają niczym pokorni poddani, a dziadek bez mrugnięcia okiem przechodzi przez swoje włości, nie zatrzymując się nawet na krok. Dziadek Władysław tak ma.
Ileż to babcia się natłumaczyła, ile to dzieci się natłumaczyły, że ruch, że niebezpiecznie, że przepisy. Gdzie tam! Dziadek twardy jak skała i pewny jak emerytura z ZUS gna przez ulicę na oślep jak kamikadze. W końcu to jego ulica od lat stu nieomal.
Upominany raz po raz dziadek postanowił jednak uspokoić zaniepokojonych członków rodziny argumentem ostatecznym i mającym zamknąć im usta na zawsze.
Otóż na utyskiwania córki stwierdził ze spokojem godnym sapera, że nic mu się nie stanie na drodze, choćby ta zapełniła się pędzącymi tirami z Małyszem i Hołowczycem za kierownicą. Skąd ta pewność? A bo co dzień rano dziadek modli się. Do świętego Krzysztofa. I już sobie załatwił tam na górze co trzeba. I bać się nie ma o co.
Nie, drogi czytelniku, nie wiem czy do świętego Tadeusza dziadek też się modli.
Na pewno jednak my zaczniemy. Dla niewtajemniczonych – to podobno patron spraw beznadziejnych.
Pozdrawiam ciepło, dziś przede wszystkim kierowców ;).


Źródło: Pixmac.pl



czwartek, 2 lipca 2015

LICZENIE DLA NAJMŁODSZYCH

To niesprawiedliweeeee!!! – krzyczy Jaś w czeluść mieszkania niedużego, krzyk więc niesie się hen-hen, wentylacją, kanalizacją i ciągiem zsypu na śmieci od parteru po dach.
Co jest niesprawiedliwe? – pyta głupio Matka, bo wiadomo co i to w zasadzie od najmłodszych lat przecie – życie, życie, które na pewno nie jest nowelą, i którego na pewno czasami masz dosyć, wbrew temu, co wieść gminna niesie.
Życieeeee! – potwierdza Matce wszystkowiedzącej Jaś, potwierdzając jednocześnie wszystkim ulokowanym w naszej wieży Babel.
Wzdycha Matka – no więc, codzienna porcja rozterek egzystencjonalnych przed nami, pora porzucić bezpieczne regiony patelni i lodówki i podążyć  za  dzieckiem w świat wartości względnych i bezwzględnych, zanurzyć się w sofizmatach i wraz z Salomonem przelewać z pustego w próżne.
Odkłada więc Matka na wpół pokrojony kawałek mięsa wieprzowego i bieży ku rozpaczającej dziecinie.
Co się stało? – pyta rzeczowo miotającą się latorośl.
Latorośl, ochłonąwszy nieco, spojrzała na Matkę złym okiem:
Stasiek ma lepiej! – wypalił oskarżenie, które odebrało Matce wszelkie argumenty już na wstępie. Że o mowie nie wspomnę.
Z czym…? – dopytuje niepewnie Matka, choć wie już, że wchodzi na grząski teren, który grozi powolnym pogrążaniem się.
Bo dostaje więcej! Od was! – rozpacza nieszczęsna dziecina, precyzując jednak, że uwagi skierowane są jednak do rodzicieli, nie do życia jako-takiego, bo co ci tam życie wyrówna czy odpali na zawołanie. Nic! Każde dziecko wie…
Dostał książeczkę na koniec roku. I samochodzik. A ja nie dostanę nic…. Nicccc!!!! – rozpacza Jaś dalej.
Ale Jasiu, wszystkie dzieci dostały książeczkę na zakończenie roku w przedszkolu. A samochodzik na dzień dziecka – też wszystkie. Ty tez dostałeś prezent na dzień dziecka, a zakończenia roku szkolnego jeszcze nie było, pewnie też dostaniesz książkę…  - używa Matka racjonalizmu kartezjańskiego, nie wiadomo po co, bo od progu pachnie jej tu jednak Machiavellim, choć brzydko tak dziecko podejrzewać, wie Matka, wie.
Nie chcę książki! Chcę coś innego – przemilcza roztropnie dzień Dziecka Jaś, próbując jednak kształtować swoją przyszłość, zgodnie z matczynymi radami zresztą.
A co? – pyta Matka, choć nie wie, czy dobrze robi.
No właśnie – przytomniej Jaś dorastający w świecie bezwzględnego kapitalizmu i bezceremonialnie wyciąga pomiętą kartkę w kratkę. 
Mam kilka propozycji…  - wychlipał mały nieszczęśnik uciśniony przez życie. Wyprostował kartkę i przeszedł do sedna:
Jeśli książka Stasia kosztowała, no powiedzmy, 10 złotych, a ja jestem starszy i musze się uczyć i dostane nagrodę na koniec roku, załóżmy to tak powiedzmy… 30 złotych. No to tu wam wypisałem – podaje Matce zdębiałej kartkę, opatrzonej 6 krótkimi punktami, wśród których rzuca się w oczy przede wszystkim punkt numer 4 – karty ligi mistżów – więc Matka nie wie, czy z ta nagroda to nie prosty zabieg marketingowy Jasia, bez pokrycia.
Zapoznam się – mówi Matka oglądnie.
Zapoznaj – zgadza się jak nigdy Jaś.
I tatę i dziadków – doradza rodzinna dziecina.
Lalalala – radosne podśpiewywanie Jasia z głębin niedużego mieszkania oznacza jego czasowe pogodzenie się z życiem. Być może odnalezienie nawet jego sensu – czasowe oczywiście.  Bo przecież panta rhei, a pecunia non olet…;).

Ku pokrzepieniu serc....