poniedziałek, 26 stycznia 2015

MATKA ZIMOWA

Wreszcie - nareszcie spadł u nas śnieg! Pierwszy śnieg tej zimy. Ludzie małej wiary tracili już nadzieję na jego opad, ale nie Matka. I proszę – wiara jednak czyni cuda. Jest, spadł, leży biały i srogi. 
Dziś więc mroźne słowo o zimie. Czy raczej zimowej Matce.
W erze przed dziecięcej Matka Wasza za zimą nie przepadała, bo wiadomo – zimno, mokro i ciemno...
Jeśli chodzi  o zimę Matka najchętniej zapadła by w sen zimowy razem ze stadem niedźwiedzi i obudziła się na wiosnę. Najlepiej późną. Matka zimą siedziała więc w domu, pod kocem i w dwóch swetrach i czapce uszatce parzyła sobie herbatę za herbatę, pokrzykując raźno na dzieci. Tak to Matka zimę kochała.
Do niedawna.
Oto bowiem stała się w domu Matki rzecz nieunikniona, wpędzająca Matkę w stan głębokiego niepokoju – otóż Jasina zaczął na złość Matce dorastać. A jak zaczął dorastać, rozwinęła mu się u niego - do dziś nie wiadomo zupełnie po kim i skąd  - miłość ku sportom różnorakim, w tym również i tym zimowym… I to nie była miłość czysto teoretyczna, co to, to nie. Jaś pokochał sporty zimowe miłością białą i głęboką, a co najgorsze, praktyczną do bólu.
No i Matka wyjścia nie miała, co było zrobić – Matka zachowała się jak skończona materialistka i porzuciła szczerą miłość do kapci na rzecz miłości z rozsądku, czyli nieodwzajemnionego, acz gorącego jak kubek z herbatą uczucia do… zimy!
I tak nie straszny stał się Matce mróz, czy częściej plucha, nie straszny wiatr, śnieg i krótkie dni.
Co to oznacza w praktyce? To znaczy, że już pod koniec listopada rozpoczynamy rodzinne szaleństwo  łyżwiarskie. Co sobota stawiamy się w składzie 3-osobowym rodziny najbliższej (4 składnik jest za mały, zostaje z babcią, ale do czasu zapewne, do czasu…) i różnorodnych przydatków (kuzynek, koleżanek, koleżeństwa jasiowego etc.) na gładkiej tafli pod ośnieżonym dachem i – hajda!
Wasza dzielna Matka pomyka na łyżwach figurowych (żeby tylko były dostępne w wypożyczalni, żeby tylko były dostępne w wypożyczalni…), odpychając się dzielnie od ząbków, bądź pokracznie na boki. Kroku dotrzymuje jej mąż w paletku (chyba jednak trzeba będzie zainwestować w kurtkę zimową dla niego, w tym płaszczu wygląda jak pracownik skarbówki na wagarach) i dzielny Jasio w kasku (skojarzenie z Jankiem i Szarikem nasuwa się tu samo).
Świetnie sobie radzi Matka na tych figurówkach,  uwierzcie na słowo. Z gracją się rozpędza, z nieco mniejsza hamuje, odkryła u siebie też ostatnio zadziwiającą umiejętność jazdy na … jednej nodze. Wygląda prawie jak jaskółka siostra burzy, żałoba fruwająca. Dalibóg, jeszcze 2-3 tygodnie, a wykona axla i rittbergera. Nie żartuję – nie ma wszak rzeczy niemożliwych dla Matki, która podobno dla dzieci zrobi wszystko.
Nieco większy problem natury zimowej stwarza mi natomiast brak w wypożyczalni ukochanych figurówek matczynych. Hokejówki bowiem nie posiadają ząbków i ostrze łyżwy (czy to ma jakąś fachową nazwę?) jest cieńsze. Ale i z tym dzielna Matka sobie poradziła, choć początki były dramatyczne. Teraz w umiarkowanym tempie jest w stanie przejechać na tym sprzęcie – ho, ho – dobrą godzinę i Czerkawski może tylko za nią śnieg zbierać.
Ale, ale, nie myślcie sobie, że tu kończą się ambicje zimowe Jasia, a w tym matczyne. O, nie, nie – kolejna miłość w fazie wczesnego flirtu to… narty! Narty na Górze Kamieńsk smakują - podobno  -najlepiej. Na pewno demonowi sportu w postaci Jasiny. Matka smakoszem specjalnym nie jest, więc zjada co dają i nie marudzi. W myśl tej karkołomnej zasady nie straszny jej tłum dzieciaków na oślej łączce, która stanowi naturalny teren popisów narciarskich Matki, nie straszny jej brak profesjonalnego stroju – bo wiadomo, nie matura, lecz chęć szczera…itd.
Na tej niwie zimowej jednak Matka nie odnotowała do tej pory tak spektakularnych sukcesów, jak w przypadku łyżwiarstwa. Tu jeszcze Matka raczkuje, ale da radę, przyrzekam. Na razie rozgryza stronę, że tak powiem, metodologiczną skrętów na nartach. Jest ona dla Matki szalenie nielogiczna, zawsze skręca ona w inną stronę niż zamierzała, więc albo coś z techniką skrętu jest nie tak, albo Matka mam nogi krzywe, albo sama już nie wie co.
W każdym razie w czasie którejś z naszych wypraw licząc na skręt w lewo, niespodziewanie dla wszystkich na oślej łące obecnych, ale najbardziej jednak dla samej Matki, skręciła ona w prawo, wdzięcznie wjeżdżając w siatkę maskującą, oddzielająca początkujących pogromców stoków od całej reszty głąbiej wtajemniczonych.
Nie odmawia sobie jednak Matka pewnego talentu i na tym polu – idealnie bowiem narty jej wjechały w oczka siatki, unieruchamiając ją na dłuższy moment, niczem muchę w nici przędnej pająków (zwanej potocznie pajęczyną), ku ogólnej wesołości początkujących narciarzy na rzeczonej łące, a jasinej w szczególności. Turlała się wdzięczna dziecina po stoku ze śmiechu, omal nart nie pogubiła. Małżonek (już w zakupionej kurtce zimowej koloru zgaszonej czerwieni – hit wyprzedaży zimowych), zanim zauważył Matkę w sieci uwięzioną, zanim odstawił Jasia w bezpiecznie miejsce, zanim uspokoił jego histeryczny chichot, zanim zjechał (z gracją nieomal równą matczynej) z górki niedużej - ale jednak górki - i dotarł do nieszczęśliwie uwięzionej połowicy, oooo, minęło dobre 10 minut.
Jak Matka w tym czasie się czuła – nie pytajcie... Odpowiedź może być tylko jedna: jak bałwan na nartach.
Jeśli chodzi o Stasia natomiast, ten wcale nie jest jeszcze poza tematem zimowym: za sprawą babci Krysi – podejrzewa podejrzliwa Matka – zaczął przebąkiwać coś ostatnio o saneczkach i zjazdach „z duzej gólki”, że zacytuję Mistrza. A że Stasina jest bardzo dosłowny i uparty, więc pełna jest Matka jak najgorszych przeczuć zimowych i już rozczytuje się w podręcznikach dla początkujących bobslejowców…;).

A to dzieło babci Krysi na balkonie.
Ulepiła dla wnuków z okazji  pierwszego opadu śniegu...

94 komentarze:

  1. :) oczyma wyobraźni widzę Cię Matko idealnie wkomponowaną w oczka siatki;))
    Do nart mam awersję a łyżwy lubię:))
    Pozdrawiam z bezśniegowej krainy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A piękny był to widok, piękny... ;)
      Łyżwy lubię bardzo, narty jakoś mi nie służą, ale Matka łatwo się nie poddaje i broni nie składa;). Pozdrawiam z krainy lekko topniejącego śniegu, ale w nocy mróz, więc może wytrzyma do weekendu... :)

      Usuń
  2. Bałwanek piękny, cytrusowy, choć troszkę malizną trąci :) A sporty wszelkie, w tym zimowe dają mnóstwo radości. Nie martw się Matko, jeszcze się będziesz z tego śmiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałwanku ulepił babcia Krysia w szale radości z opadu śniegu. Taka u niej fantazja ułańska...:). Sporty zimowe to radość, tym bardziej, ze śnieg nas nie rozpieszcza, więc to takie aporty ekskluzywne trochę ;). Pozdrawiam ciepło, tfu, zimowo :)

      Usuń
  3. u nas też biało :D!
    o to widzę wyczynowo powitaliście zimę :D
    ściskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tak wyczynowo już od jakiegoś czasu - zdążyłam się przyzwyczaić ;). Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  4. Wspaniały bałwan!! :) Aktywność, w tym zimowa to świetna sprawa :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałwan by babcia Krysia :). Na przywitanie zimy ;). Mamy nadzieję, że ten śnieg trochę jednak poleży i będziemy się mogli wykazać. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  5. Och! łyżwy jak ja uwielbiam ten sport, rodzinnie jeździmy zawsze sobota, niedziela. Narty no cóż, jeździłam jak byłam nastolatką, dziewczyny moje próbowały ale nie ta pasja. Wolą duże górki i z górki na pazurki. Najwspanialszy czas to taki że świetnie się bawicie! i tak trzymajcie;)a bałwan jak strażnik zimy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałwan wita zimę :). Ja ze sportów zimowych zdecydowanie wolę łyżwy, ale jak trzeba, to i narty założę - co zrobić... ;). Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  6. Czego matka nie zrobi dla dziecka :)
    Fajny wpis, jak zawsze ubawiłam się czytając go :)
    przy okazji... przypomniały mi się moje początki na łyżwach i aż wszystkie kości mnie zabolały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, gdy nie dzieci, matka nosa z domu by nie wyściubiła pewnie... Tak więc posiadanie dzieci jest bardzo zdrowe :). Mnie wszystko boli, kiedy pomyślę o moich wyczynach narciarskich... Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  7. łyżwy powiadasz?? ja się boję.....ja tylko na rolkach jako nastolatka duuużo popylałam :) narty to dla mnie kosmos :( ale czego matka nie zrobi dla dziecka prawda? nawet jesli ma wyglądac jak bałwan :) Wszystkie mamy piszą o sniegu, albo nad naszą Wielkopolską parasol przeciwśniegowy mamy albo czytam mamy , które mieszkają w innej niz ja a tej samej co pozostałe częsci naszego kraju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jak tam śnieg u Was? Dotarł? U nas wciąż biało i pada od rana... Mój mąż nauczył się jeździć na łyżwach przed rokiem, nawet specjalnie się nie wywracał, tak wiec dla chcącego... :). Narty wciąż są dla mnie zagadką ale walczę dzielnie :). Powodzenia w zmaganiach ze sportami zimowymi :). Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  8. To musiał być widok!

    U nas ze sportów zimowych łyżwy (a jakże, był czas, że w wresji 1+2 pomykałam czasem z dwójką w dzieńpowszedni rankiem po pustym lodowisku!) i zwariowane rodzinne sanki na baaaardzo dużych górkach w lesie. Tylko jakoś śniegu nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wciąż jest, a nawet pada od rana... Łyżwy lubimy bardzo, sanki też, narty - to już miłość trudniejsza, ale pracujemy nad nią ;). Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  9. Rewelacja :) Ze mną dzieciaki mają przerabane, na studiach złamałam rękę na rolkach i od tamtej pory twardo stąpam po ziemi nie zakładając niczego co nie daje mi stabilizacji ( nawet buty na obcasie noszę wybitnie rzadko) :) Tym bardziej podziwiam cię Matko za poświęcenie bo naprawdę jest godne uznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka zawsze trochę szalona była, tylko zapomniała. No to jej dzieci przypomniały... Szalejemy, kiedy tylko mamy okazję, tylko z tą okazją krucho, bo czas goni jak szalony. Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  10. Góra Kamieńsk mi się przewinęła z jakich okolic jesteś ?
    Ja kocham zimę i zawszę ją kochałam ale tylko taką ze śniegiem, uwielbiam jazdę na łyżwa, kiedyś na nartach, ale od 8 lat tylko snowboard zamiast nart. Miłością do deski zaraziłam męża i pewnie we dwójkę zarazimy nasze dzieciaczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkamy niedaleko Łodzi. Deska? To już wyższa szkoła jazdy :). My walczymy uparcie z nartami - może kiedyś zwyciężymy ;)? Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  11. Bałwan fantastyczny, u nas też biało i po południu biegniemy wykorzystać sytuację ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałwan babciny - bardzo mnie wzruszył :). Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  12. Haha żeby się nie okazało, że mieszkamy niedaleko siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe - świat jest przecież globalną wioską ;). Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  13. No matka! Zmiana o 180 stopni, mówię Ci! Mówisz łyżwiarstwo figurowe i bobsleje? to ja może jednak poproszę o Twój autograf? Kto wie, może za rok będziesz juz gwiazdą :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie wyjdę raczej z ligi amatorskiej dla matek-niemłodych, niestety ;). Ale dobre i to :). Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
    2. No jakbyś jednak zmieniła zdanie, czy coś, to ja jednak będę pamiętać o tym autografie :-D

      Usuń
    3. Dam znać - będzie osobny post informacyjny, bo Matka próżną jest dość istotą ;). A u nas znowu sypie od rana! Pozdrawiam :)

      Usuń
  14. A u nas zimy jak nie było tak nie ma, ale wyjątkowo wcale jej nie chcę w tym roku. A Ty jesteś Mamuśka, że ho ho!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas śniegu już mniej, a to co leży na ziemi topnieje szybko i obawiam się, że nie dotrwa do weekendu ;(. Ale kto Matce dogodzi...;)? Pozdrawiam, jeszcze zimowo :)

      Usuń
  15. U nas niestety śniegu brak, a szkoda, bo trochę zimy by się przydało i Junior by się ucieszył.. No cóż może w lutym, oby nie w marcu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już jakby mniej, a to co zostało - topnieje w zastraszającym tempie. Niestety ;(. Ale jeszcze nie składamy broni, tzn. łyżew i nart, do piwnicy. Pozdrawiam :)

      Usuń
  16. Za łyżwy dziękuję,narty poproszę :-)czekamy az nasze dziecko wskoczy na wyższy poziom wskoczy i z sanek pojedziemy na narty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, to u nas odwrotnie - łyżwy jakoś nam zgrabniej wychodzą, niż narty. Ale ćwiczymy, ćwiczymy... :). Może kiedyś nawet deskę opanujemy, kto wie ? Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  17. Wow! gratuluje takiego aktywnego wypoczynku! Super, ja niestety nie umie i na dodatek boje sie o moje cztery litery ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się boję - ale przy dzieciach trzymam fason ;). Do czego to człowiek jest zdolny, kiedy rodzina patrzy... Pozdrawiam :)

      Usuń
  18. W jakimż regionie Matko mieszkasz że Ci śniegu na bałwanka starczyło?
    U mnie nawet śnieżki nie zrobisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska centralna. Ale bałwanek w wersji mini - z tego co babcia uzbierała na balkonie. Chociaż gdyby wyszła na trawnik - bałwan mógłby powstać naprawdę spory. Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  19. Jak kocham sport... tak z nartami, łyżwami mi nie po drodze. A jak mi syn podrośnie i powie, że na narty chce... to co? Będę musiała się nauczyć... chyba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie wyjścia - z kogo ma brać przykład, jeśli nie z Matki ;). A może się okaże, że pokochasz sporty zimowe miłością głęboką i siłą Cie będą z lodowiska zdejmować, kto wie? Pozdrawiam :)

      Usuń
  20. Dziecko wiele zmienia, a na pewno nas matki i nasze poglądy na wiele spraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym przypadku dzieci zmieniły wszystko - wyznaczają kierunek naszemu życiu, a my podążamy za nimi, wzdychając, że jeszcze przyjdzie czas, kiedy będziemy mogli wyjść do kina w weekend, nie analizując rozpaczliwie, kto się nimi zajmie ;). Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Skąd ja to znam. Tym bardziej, że do najbliższego kina mamy 60 km. ;)

      Usuń
    3. My mamy blisko, tylko dziadkowie nam chorują ostatnio i nie ma komu dzieci "podrzucić" ;)

      Usuń
  21. Ne znoszę zimy! No nie cierpię wręcz. Las mam blisko, jakąś gawrę mogę sobie zrobić :) Zapraszam :)

    Ps. Babcia ma fantazję- bałwanek jak się patrzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka, widząc śnieg, mówi z obrzydzeniem: Białe ścierwo, ie znoszę... Ja też tak miałam, ale mi przeszło - zobaczymy na jak długo :). Las, powiadasz? Super sprawa :)! Pozdrawiam zimowo, hej!

      Usuń
  22. Odpowiedzi
    1. U nas topnieje, niestety. Choć wczoraj podał cały dzień, więc nie tracę nadziei, że wróci... Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  23. Ojej to cudownie, że dzieci tak mogą zmotywować matkę, że jeździ na łyżwach i na nartach i nie zaoada w zimowy sen;) Tymczasem zimy także nie lubię. Nie lubię się grubo ubierać, marznąć etc..:( Serdecznie pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima to nie jest nasza ulubiona pora roku, ale próbujemy znaleźć jej uroki - i to się udaje. Choć te warstwy ubrań, brrr.... Pozdrawiam :)

      Usuń
  24. Człowiek z miłości do dzieci nauczy się niezłych sportowych wygibasów, nie ważne są w tym momencie bolesne czy komiczne upadki :}}}. Wszystko dla naszych szkrabów. Moja rodzinka od zawsze śmiała się ze mnie że dla mnie pupa jest bardzo ważna ponieważ od kiedy zaczęłam chodzić i w wieku dorosłym bałam się upadku. Lodowa powierzchnia to był niezły dramat dla mnie, a teraz łyżwy- proszę bardzo- jest propozycja - pędzę z dziewczynami. Jednak miłość mamusiowa do dzieci zmienia spojrzenie na różne sytuacje :}}}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość mamusiowa to najlepszy środek dopingujący - okazuje się. I nie wykrywalny... ;). Poza tym, tyle rzeczy na tym świecie odkryć możemy przy dzieciach i dzięki dzieciom, że warto podejmować ryzyko. Pozdrawiam zimowo :))))

      Usuń
  25. Czyli jest jednak dla mnie nadziej...
    Powiadasz ,że ktoś taki jak ja ( czyli średnio usportowiona jednostka) będzie musiał nadążyć za Potomkiem...taka kolej rzeczy?
    Chwilowo swoje myśli skupiam wokół wieży linowej , zlokalizowanej na najbliższym placu zabaw ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieja jest, jak najbardziej. Oby chęci nie zabrakło :). My mamy za sobą etap zabawek na placu zabaw, zjeżdżania wspólnego z maluchami na zjeżdżalniach przy MacDonaldzie - o mało Matka nie utknęła w nich na wieki-wieków. tak więc - dla chcącego nic trudnego... ;). Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  26. Odpowiedzi
    1. Pomysł, wykonanie - babcia Krystyna. zaskoczyła nas, prawdę mówiąc ;). Pozdrawiam :)

      Usuń
  27. Matka, jeszcze na olimpiadę pojedziecie! Hartujcie duchy sportowe, to i ciało zahartujecie, za co Matka będzie wdzięczna Jasinie w okolicach sezonu bikini :D Chyba, że będziesz serfować w piance...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W piance? Broń Boże! Matka swe wątpliwe wdzięki wystawia na słońce w kostiumie dwuczęściowym. Mmmmm, plaża, rozmarzyłam się trochę... Na razie zima i narty :). Pozdrawiam ciepło :

      Usuń
  28. Bałwan cud malina :)
    Post tak dobry,że ze śmiechu mało z krzesła nie spadłam. :)
    Będę zaglądać częściej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za słowo i zapraszam. Bałwan rzeczywiście robi furorę... Może babcia zajmie się rękodziełem, kto wie, do czego ją wnuki natchnął ;)? Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  29. Po nitce do kłębka, czyli od siebie do Ciebie. Zadziwiające, właśnie sobie pisałam post o naszym rodzinnym łyżwiarstwie i narciarstwie (tzn. ledwo zaczęłam i na pewno dziś nie skończę - o ile kiedyś w ogóle skończę ;-)), a tu komentarz od Ciebie u mnie pod ostatnim wpisem (nie wiem, kiedy na wszystkie odezwę się choć słowem...). No i tak przyszłam z rewizytą. I czytam o tych łyżwach i uśmiecham się pod nosem. Jakaż telepatia! Póki co, witam się. Pozwól też, że się "rozejrzę", a z tego co pobieżnie czuję, również się tu przykleję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie i zapraszam do pozostania z nami na dłużej i obserwacji bloga:). Temat zimowy króluje ostatnio na blogach - a że Matki podobne doświadczenia mają, to i wpisy podobne. Zresztą - kto jak kto, ale Matka Matkę zrozumie najlepiej. Pozdrawiam zimowo :)

      Usuń
  30. Sport to zdrowie. Tylko się cieszyć, ze syn woli sport od telewizji. A bałwanek genialny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Penie, że się cieszę. Zauważam też, że coraz chętniej sięga po książki. Matka go dopinguje i służy przykładem - jak to Matka :). Bałwanek należy do gatunku bałwanków-mikrusów ;). Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  31. Zdecydowanie bysmy sie dogadaly ;) Zima dwa swetry, herbata za herbata i cieply kocyk... Chociaz zimowe spacery tez lubie- byleby krotkie i pod odpowiednia iloscia cieplych warstw na sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to, to - herbatka, kocyk. Ale na razie - służba, nie drużba, narty w dłoń, sanki w dłoń, i hajda - na łonie natury ;). A jak dzieci już wyrosną z naszego towarzystwa - wrócę na łono kocyka z przyjemnością ;). Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  32. Matko Królów - Ty koniecznie musisz snowboard zacząć uprawiać czy jak go tam zwą. Wówczas wbicie w siatkę nie grozi ( chyba) . Popatrz czegóż my nie uczynimy dla dzieci swych nawet zimę pokochamy miłością wielka. Boki zrywam u Ciebie a jaka dawka humoru.Pozdrawiamy serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka się snowbordem w siatkę nie wbije??? No taki brak wiary w zdolności Matki... :))). Wbije się, wbije, dla chcącej Matki - nic trudnego. Zapraszam do odwiedzin, ciesze się, że znajdujesz tu coś dla siebie :). Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  33. Ja opanowałam snowboard, bo ileż można siedzieć i czekać na stoku, co prawda w kawiarni :), ale...nudno. Wzięłam się i nauczyłam, a co tam :)
    Jest fajnie, nawet super fajnie, choć za synem i jego umiejętnościami nie nadążam i wybieram trasy.... łatwe trasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję i jestem pełna podziwu :). Ja wciąż "rozgryzam" narty. Syn "rozgryzł" je w 5 sekund, ja walczę 2 rok, ale się nie poddaję :). I gdzie tu sprawiedliwość....? Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  34. Dzielna Matka z Ciebie, fajnie że dzieciaki mają z Ciebie pożytek :), ja też przewiduję naukę snowboardu w najbliższym czasie.
    Bałwanek uroczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki:). Trzeba korzystać z każdej pory roku, każda ma coś fajnego do zaoferowania :). Pozdrawiam zimowo i zapraszam do "zaglądania" do nas :)

      Usuń
  35. O nie! Śnieg to mój największy wróg! Nie podzielam pasji.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Tylko Twój :). Ja też do niedawna reagowałam alergią na zimę - no ale szkoda życia, tym bardziej, że ta zima potrafi u nas trwać i trwać.... :). Pozdrawiam ciepło :0

      Usuń
  36. Bałwanek cudaśny, u nas od soboty ferie, wiec tez mamy zamiar postawić pierwsze kroczki na nartach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też od soboty :). Jeśli dopisze śnieg, tez nie mamy zamiaru go zmarnować - chociażby ze względu na dzieci :). Bałwanek ulepiony ręką babci :). Pozdrawiam :)

      Usuń
  37. Widok Matki, w tej sprytnej pajęczynie, musiał być naprawdę cudowny :D
    Ja też kocham tą zimę z kocem i herbatą, z książką i kakao, i jedynym, co sen mi spędza z powiek, to świadomość że śnieg pojawia się i znika, a m siedzimy miesiąc już w domu, próbując smarki i kaszle do ładu doprowadzić. Wolała bym jednak ten śnieg, i to białe szaleństwo, przynajmniej noce miała bym przespane ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też przeziębienia - Młodszy nie chodzi już od tygodnia do przedszkola. Zaczynają się u nas właśnie ferie i będzie miał 3 tygodnie przerwy - oj, powrót będzie z płaczem... A zima jest i będzie - trzeba jakoś dzieciom czas organizować, choć najchętniej zostałabym w domu z herbatką i pod kocem... :). Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  38. Ale suuuuper! To fajnie, że dziecko ma takie zamiłowanie do sportu! :)
    Ochhh jak ja bym pojeździła na łyżwach... z roku na rok sobie powtarzałam, że muszę je przywieźć z domu i na słowach się tylko kończyło, a teraz to wiadomo, pomarzyć póki co mogę... Ale nic stracone! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nic straconego! Nasze dzieci rzeczywiście są bardzo sportowe, nie wiadomo po kim w zasadzie...;). Pozdrawiam serdecznie, zapraszam do częstych odwiedzin :))))))

      Usuń
  39. U mnie śniegu niestety nie ma, a moje dziecko nad tym strasznie boleje, bo bałwana chciał ulepić, a tu nie ma z czego :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niestety topnieje w zastraszającym tempie, ale prognozy mówią, że sypnie w przyszłym tygodniu. Już się cieszymy :). Pozdrawiam serdecznie i śniegu życzę :)

      Usuń
  40. Hihihi, moge sobie wyobrazic Ciebie w "pajeczej sieci"! ;) Sama kiedys za bardzo sie rozpedzilam i przewrocilam tak, ze narty wraz ze stopami w butach przlecialy pod siatka. Troche mi zajelo, zeby sie z tamtad wygrzebac, a maz pekal ze smiechu. :)

    Ale i tak radze sobie znacznie lepiej na nartach niz lyzwach, chociaz lubie i jedno i drugie. Ja wlasnie nie znosze tych zabkow w figurowkach, wiecznie sie o nie potykam. Chcialam kiedys sprobowac hokejowek, ale mnie zniechecilas. :)
    W tym roku obiecalam sobie solennie, ze zaczne zabierac Bi na lyzwy. Jak narazie udalo sie raz, a potem ciagle cos wypadalo. Ale wkrotce bede miala idealna motywacje w postaci obecnosci tesciow. ;) Na narty chcialabym zabrac Bi wraz z mezem, bo nie mam sily trzymac przed soba trzylatka i jednoczesnie sterowac. Ale zobaczymy co z tego wyjdzie, bo M. jest coraz trudniejszy do wyrwania z domowych pieleszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  41. My zabraliśmy Starszaka na narty i łyżwy, kiedy miał 5 lat. Wcześniej nie był zupełnie zainteresowany i kończyło się płaczem. Ale teraz to król zimy po prostu. Życzę udanych zabaw zimowych i zapraszam do zaglądania do nas - jak najczęstszego :) Pozdrawiam Was cieplutko :))))

    OdpowiedzUsuń
  42. Dzieci, ich wyobraźnia i pomysły nigdy mi się nie znudzą. Poważnie! Cóż! Ja kocham tą śnieżną zimę, jak już wiesz, a w dodatku kiedy jest mroźna to już w ogóle:) W tym roku może tego śniegu za często u mnie nie było, ale jeśli łaskawie się pojawił to... w pięknej ilości:) Szło czym nacieszyć oko. Ale w zimie kocham swetry, duże, ogromne, grube skarpety, gorącą herbatę i koc i książkę... To jeszcze bardziej uświadamia mi, że zima jest piękna!

    Tak piękna jak wasz bałwanek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, to w każdej porze roku znaleźć coś dla siebie, coś co cieszy i daje chęć do życia :). I zima na sportowa, i zima z książką pod kocem - każda ma swój urok, który tylko o tej porze roku jesteśmy w stanie docenić :). Pozdrawiam ciepło i dziękuję za dobre słowo o bałwanku babcinym :). Zapraszam do zaglądania do nas :)

      Usuń
  43. Jak ja marze o dużym, porządnym bałwanie :) Zrobiliśmy małego z ciasta na pizze bo śniegu jak nie było tak nie ma..

    OdpowiedzUsuń
  44. Bałwan z ciasta? Super pomysł:)!!!! Nasz też jakoś szczególnie rosły nie był, no ale ze sniegu.... Tymczasem po zimie nie został u nas nawet ślad, za to słońce przygrzewa. Ale nie tracę wiary - prognozy podają jej powrót w połowie przyszłego tygodnia. Może bałwan jeszcze będzie 😊. Pozdrawiam cieplutko, zapraszam do odwiedzania nas 😊

    OdpowiedzUsuń
  45. płoza, ostrze łyżwy nazywa się płoza. moje figurówki mają spiłowane ząbki, bowiem właśnie na takich bezząbkowych nauczyłam się jeżdzić i nówki musiały iść pod kamień szlifierski, żebym w ogóle mogła je użytkować. na hokejówkach nie umiem, one mają płozy z dwóch stron zaokrąglone i zdaje się, że to jest największa przeszkoda - nie umiem w nich utrzymać równowagi. pozdrawiam serdecznie i będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Trzymam za słowo :). Widzę, że temacie łyżwiarstwa nie jesteś amatorem. Domyślam się też, że w związku z powyższym zima zimowa cieszy Cię tak , jak nas. Życzę poskromienia hokejówek jeszcze w tym roku - Tobie i sobie :). Pozdrawiam serdecznie :))))

    OdpowiedzUsuń
  47. wiesz, ja na nartach, tak jak Ty, pełna gibkość i wdzięk :D A Starszej miłość to jest, więc szusuje jak szalona, parskając smiechem ze mnie. Bo ja oślej łączce to nawet wyciągiem nie wjeżdżam, lecz wdrapuje się w tych deskach do połowy górki i powolutku "Zasuwam" na dół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, za późno się człowiek za naukę zabrał... Ale najważniejsze, to się nie poddawać - przecież damy radę! Pozdrawiam :)

      Usuń
  48. Twoje historie są wspaniałe. Czytam z frajdą i zapaloną chęcią niczym petarda i wybucham jak ona śmiechem i zachwytem. CUDOWNA JESTEŚ. Tak dobrze się bawię, gdy czytam "Przygody Mikołajka" Szkoda, że istatnio nie mam w zanadrzu więcej regularnego czasu :*

    OdpowiedzUsuń
  49. O matko, dziękuję za takie piękne słowa. Rumienię się cała ze szczęścia :). Zaglądaj do nas, kiedy tylko znajdziesz czas. Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń