Stasiu, wrzuć to do zlewu – mówi Matka
wygodna i mało kulturalna, wręczając swemu dziecku brudną łyżeczkę.
A że Staś pomaga chętnie - bo ma
takie wspaniałe geny, nie powiem po kim, ale przecież wiadomo – bez szemrania
chwyta łyżkę i dziarsko maszeruje w stronę szafek kuchennych, tracąc jednak swą
pewność z każdym kolejnym krokiem.
Wreszcie staje zdezorientowany i
pyta:
Mama, co to jest zlewa?
Zlewa? No tak, zlewa.
Zlew – rozjaśnia Matka ciemności
stasiowego umysłu.
Ta srebrna dziura przed tobą.
Tam gdzie się nalewa wodę – tłumaczy Matka, nie wspinając się na szczególne wyżyny
intelektualne. Jak to Matka.
Naleja? – logiczny nie-po-Matce
Staś popada w chwilową, acz intensywną zadumę.
Leje i naleja wody? – przekłada
z szybkością symultanicznego tłumacza języka suahili.
Olśniony swą – było, nie było – dedukcją i indykcją równocześnie, biegnie radosny w kierunku ubikacji.
Olśniony swą – było, nie było – dedukcją i indykcją równocześnie, biegnie radosny w kierunku ubikacji.
Zlewa jest w toalecie! –
wykrzykuje Staś, dopłynąwszy do Ameryki, która miała być Indiami, ale co tam –
grunt, że woda płynie.
I nim Matka zdąży zebrać ciało z
łóżka, nim zdąży cienki głos z siebie wydobyć, już ciska radosny Staś łyżkę w
odmęty sedesu.
Zlobione –wypina chudą pierś ku
orderom. I spuszcza wodę.
Nalejona woda w zlewie –
informuje tonem kamerdynera, który zaserwował właśnie obiad wielmożnemu państwu
i czemuż to państwo nie schodzą, wszak stygnie.
Lenistwo to grzech ciężki. Jak i
zaniechanie. W ramach pokuty musiała Matka wygrzebać łyżeczkę z sedesu. A nalejona
woda popchnęła ją – hen, hen – prawie do Bałtyku.
Staś nie spuszczał Matki z oka.
Grzebiesz? – pyta tonem pełnym
współczucia.
Grzebię – przyznaje Matka
zgodnie z prawdą, żeby jej jakaś dodatkowa kara za krzywoprzysięstwo znowu nie
spotkała.
Wygrzebałaś? – pyta po chwili
ciszy wypełnionej radosnym pluskiem wody.
Jeszcze nie – sapie Matka w spienionych
odmętach.
A co wygrzebiesz? – drąży bezlitosny
Malec, pastwiąc się nad Matką za wysługiwanie się nieletnim w pracach.
Mam nadzieję, że łyżeczkę – odpowiada
Matka pobladła na ewentualność wygrzebania czegoś ponad łyżeczkę nieszczęsną.
Tylko? – ton rozczarowania
wskazuje, że należałoby jednak wydobyć coś więcej.
A co byś chciał Stasiu? – dodaje
sobie Matka animuszu próbą skierowania rozmowy na mniej drastyczne tory.
Teraz to siusiu. Ale nie zrobię
siusiu do zlewa. Ani na łyżeczkę. Ani na mamę.
Zdopingowana tymi słowy Matka
błyskawicznie dobywa łyżeczkę z czeluści odpływu i triumfalnie sadza dziecko na klozet.
Fajna ta zlewa – ekscytuje się
Staś, wsłuchując się w szum wody i bulgotanie rur.
Fajna. A że Staś to raczej wierny długodystansowiec, niż przelotny motyl na kwiatku, poszczególni członkowie rodziny do dziś, raz po raz znajdują na dnie sedesu a to nóż,
a to dwa widelce, raz nawet chochlę do zupy.
Wszystko należycie zalejone wodą:).
Dawno Was nie było. Jak fajnie, że się odezwałaś i to od razu z przytupem :) Stasiu jest rozbrajający.
OdpowiedzUsuńPost na poprawę humoru :)
:))))
UsuńTęsknilam za Wami!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, Kochane, za długie milczenie, ale ostatnio brak mi czasu nawet na sen - nawał pracy, końcówka doktoratu, nowe wyzwania w zawodowe... Bardzo miło, że ktoś nas tu jeszcze pamięta. Postaram się odzywać częściej, ale trudny "czasowo" rok przed naszą rodziną. Ściskam Was mocno i chlopcy też :))). Wasza Matka :)))))
OdpowiedzUsuń:)))ale się ubawiłam:)) masz mamo nauczkę - hi,hi;)
OdpowiedzUsuńŻaden kibelek już Matce nie straszny ;)
OdpowiedzUsuńAleż mi brakowało Waszych tekstów - cieszę się,ze wróciłaś jak zawsze ubawiłam się do łez
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam cieplutko :)))))
OdpowiedzUsuńJak zwykle zasne z usmiehem na twarzy pobTwoim poscie...fajne ze znow jestes...
OdpowiedzUsuńDziękuję, milych snów :)
OdpowiedzUsuńOjej ale ze sztućce w kibelku?? To mój kuzyn jako taki kilkuletni Brzdąc chował sztućce do...magnetowidu :) (my jeszcze z tych czasów ;) )
OdpowiedzUsuńBrakowało mi Ciebie!
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Dzięki i pozdrawiam :)
Usuńhehe Gigant z Twojego synka nie ma co uff dobrze że moje najczęściej kłada do zmywarki i wiedzą co to zlew hehe
OdpowiedzUsuńMój też już wie, ale przyzwyczajenia górą :))))
UsuńFajnie że jesteś i to z takim postem;}}}. Twoje dziecko myślało logicznie i prosto. Wydedukowało z Twojej odpowiedzi sensownie i bach sedes to zlewa;}}}.
OdpowiedzUsuńSpisuj te sytuacje chwili jak chłopaki dorosną nie uwierzą;}
Mam nadzieje, że starczy czasu na regularne zapiski. Pozdrawiam :)
UsuńD))) U nas miski z psią karmą ciągną jak magnez...te mięśne kuleczki wyglądają tak podobnie do chrupek . Ot ,dziecięca wyobraźnia ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie
Dorośli tego nie wymyślą :)))
UsuńSkąd ja to znam :D Córa w sedesie różne rzeczy "chowa", a szczotką do WC różne rzeczy myje... Uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńDzieci w swoich szalonych pomysłach są podobne, okazuje się :))))
UsuńBuahahaha. Umysł dziecka jest tak piękny i prosty, że aż się robi miło :)
OdpowiedzUsuńA dorośli wszystko pięknie komplikują... ;)
UsuńOj jak mi WAS brakowało;) i znowu czytam czytam i delektuję się tym czytaniem buźka dla Was!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
UsuńWróciłas :) hura!
OdpowiedzUsuńPostaram się bywać tu częściej, choć to niełatwe :)
UsuńJesteś :) A Staś pomysłowy z niego Dobromił :)
OdpowiedzUsuńBoję się, że z wiekiem pójdzie w stronę eksperymentów z elektryką... ;)
UsuńO matulu, ale się obsmiałam. Ta chochla rozwaliła mnie na łopatki :D.
OdpowiedzUsuńStaś potrafi ;)
UsuńBrakowało mi Was! :*
OdpowiedzUsuńNikt tak jak Ty nie potrafi poprawić z rana humoru. ;)
Cieszę się w imieniu Stasia :)
OdpowiedzUsuńO, jak sie ciesze, ze wrociliscie!
OdpowiedzUsuńI rownie mocno sie ciesze, ze moje Potworki do "zlewa" wrzucaly wylacznie porwany pieczolowicie na skrawki papier toaletowy! :)
Czyli tematycznie ;)
UsuńHa, ha no bosko matko, bosko! :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, miło :)
UsuńWszystkie Staśki to porządne i pomysłowe chłopy :)
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa :)
UsuńPadłam! Przy Waszych przygodach zawsze się popłaczę ze śmiechu!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie to miałby niejedną zlewę, pewnie nie znalazłabym wszystkich naczyń kuchennych :)))
OdpowiedzUsuńU nas zlewa na szczęście jedna :)
Usuń