Siedzimy sobie ze Stasiną przy stole kuchennym. To znaczy
Stasina siedzi, a matka stoi, przyrządzając sałatkę okołoświąteczną. Stasiu z
zacięciem liczy marchewki, dziwiąc się za każdym razem , że kiedy przekroi się
tę już policzoną, to nie jest jedna, tylko dwie, w związku z czym ma powód, żeby
liczyć od nowa.
Mamuki, som świenta – stwierdza z zadowoleniem.
I nie idę jutro do psedskola – to jutro oznacza dziś, Stasiek myli się jeszcze
w meandrach czasu.
Nie idziesz Stasiu. Ani jutro, ani jutro – matka próbuję podążyć za stasiowym wyobrażeniem czasu.
Ani pojutse – mówi Staś, który chyba jednak o czasie wie już trochę więcej, niż się matce wydawało.
Bo som świenta – dodaje.
Mamuki, co to są świenta?
To takie wolne dni – mówi matka, ale zaraz się reflektuje, że spłyca baaardzo istotę owych wolnych dni i rozbudowuje wypowiedź.
Na pamiątkę narodzin Jezuska, małego chłopczyka, który stał się Bogiem – konstruuję na prędce teologię dla trzylatka, siłując się jednocześnie z puszką groszku.
Małego jak grosek? – Staś jednak wykazuje zainteresowanie w temacie pogłębienia teologii.
Jak groszek Stasiu, pokażę ci – porzuca matka pitraszenie i udaje się po album bożonarodzeniowy z ilustracjami świątecznymi.
Tu jest Jezusek, widzisz? – pokazuję małego chłopca na sianie. Staś przygląda się z uwagą.
Fajny – mówi po chwili namysłu.
I jest golaskiem – zauważa sprytnie.
Golaskiem, urodził się w stajence, na sianku – wędrujemy w towarzystwie sałatki do Betlejem.
U babci Janieli? – lokalizuje stajenkę bezbłędnie Stasina.
Prawie u babci Anieli, też w takiej małej wiosce – potwierdza matka.
Otwierają się drzwi wejściowe i do kuchni wsuwa się zielony czubek choinki, za nim zdyszany Jasina z tatą. Zdyszanym nie mniej.
Nie działa winda – dyszy Jaś – szli-szliśmy na pieszo.
Dobrze, że był Jasiek, bo sam nie dałbym rady wnieść – mówi tata, ku widocznej radości syna. Nie jest to komplement w żadnej mierze na wyrost, bo musisz wiedzieć, miły czytelniku, że mieszkamy na 8 piętrze, parteru nie licząc.
Ale ładna, ale ładna - wykrzykuje Stasinek, obejmując czule kolczaste drzewko.
Mmm, pachnie jak Jezusek – stwierdza ni z gruszki, ni z pietruszki, ale że to miłe stwierdzenie, wszyscy się rozmarzamy.
A tata z Jaśkiem szli z daleka, daleka z choinką jak Trzej Królowie – rozmarza się matka w tej estetyce wyobrażeń dziecięcych.
Dwaj, dwaj króli – poprawia ją szybko Staś-księgowy. No co zrobić, Święta-nie Święta, liczyć trzeba.
Bo trzeci został w domu i robi z mamą sałatkę – ratuje sytuacje matka-słabo-licząca.
No, licy malchewki.
Chodź, teraz policzymy bombki – mówi tata i zabiera chłopców do pokoju.
Matka zostaje z sałatką.
A później z dekorowaniem pierników – tu już wspólnie z chłopcami. Staś szybko się nudzi i zaczyna dekorować plecy mamy, podrygując radośnie.
Święta są fajne – mówi Jaś znad tubki z lukrem.
Som fajne – zgadza się Staś z bratem jak nigdy, dekorując z zacięciem jasinowe ramię tym razem.
Jest choinka, i glosek, i Jezus. I mama i tata i Jasina – układa w jakąś całość zasłyszane niedawno informacje.
I nie tseba jutro iść do psedskola.
I pojutrze też nie – dodaje tata.
No, taki prezent pod choinkę – wpisuje się szybko w tematykę świąteczną Jasiek.
Jak smaltfon? - dopytuje Stasiek, dziecko przedświątecznej reklamy komercyjnej.
Lepszy Stasiu, tysiąc razy lepszy...;)
Nie idziesz Stasiu. Ani jutro, ani jutro – matka próbuję podążyć za stasiowym wyobrażeniem czasu.
Ani pojutse – mówi Staś, który chyba jednak o czasie wie już trochę więcej, niż się matce wydawało.
Bo som świenta – dodaje.
Mamuki, co to są świenta?
To takie wolne dni – mówi matka, ale zaraz się reflektuje, że spłyca baaardzo istotę owych wolnych dni i rozbudowuje wypowiedź.
Na pamiątkę narodzin Jezuska, małego chłopczyka, który stał się Bogiem – konstruuję na prędce teologię dla trzylatka, siłując się jednocześnie z puszką groszku.
Małego jak grosek? – Staś jednak wykazuje zainteresowanie w temacie pogłębienia teologii.
Jak groszek Stasiu, pokażę ci – porzuca matka pitraszenie i udaje się po album bożonarodzeniowy z ilustracjami świątecznymi.
Tu jest Jezusek, widzisz? – pokazuję małego chłopca na sianie. Staś przygląda się z uwagą.
Fajny – mówi po chwili namysłu.
I jest golaskiem – zauważa sprytnie.
Golaskiem, urodził się w stajence, na sianku – wędrujemy w towarzystwie sałatki do Betlejem.
U babci Janieli? – lokalizuje stajenkę bezbłędnie Stasina.
Prawie u babci Anieli, też w takiej małej wiosce – potwierdza matka.
Otwierają się drzwi wejściowe i do kuchni wsuwa się zielony czubek choinki, za nim zdyszany Jasina z tatą. Zdyszanym nie mniej.
Nie działa winda – dyszy Jaś – szli-szliśmy na pieszo.
Dobrze, że był Jasiek, bo sam nie dałbym rady wnieść – mówi tata, ku widocznej radości syna. Nie jest to komplement w żadnej mierze na wyrost, bo musisz wiedzieć, miły czytelniku, że mieszkamy na 8 piętrze, parteru nie licząc.
Ale ładna, ale ładna - wykrzykuje Stasinek, obejmując czule kolczaste drzewko.
Mmm, pachnie jak Jezusek – stwierdza ni z gruszki, ni z pietruszki, ale że to miłe stwierdzenie, wszyscy się rozmarzamy.
A tata z Jaśkiem szli z daleka, daleka z choinką jak Trzej Królowie – rozmarza się matka w tej estetyce wyobrażeń dziecięcych.
Dwaj, dwaj króli – poprawia ją szybko Staś-księgowy. No co zrobić, Święta-nie Święta, liczyć trzeba.
Bo trzeci został w domu i robi z mamą sałatkę – ratuje sytuacje matka-słabo-licząca.
No, licy malchewki.
Chodź, teraz policzymy bombki – mówi tata i zabiera chłopców do pokoju.
Matka zostaje z sałatką.
A później z dekorowaniem pierników – tu już wspólnie z chłopcami. Staś szybko się nudzi i zaczyna dekorować plecy mamy, podrygując radośnie.
Święta są fajne – mówi Jaś znad tubki z lukrem.
Som fajne – zgadza się Staś z bratem jak nigdy, dekorując z zacięciem jasinowe ramię tym razem.
Jest choinka, i glosek, i Jezus. I mama i tata i Jasina – układa w jakąś całość zasłyszane niedawno informacje.
I nie tseba jutro iść do psedskola.
I pojutrze też nie – dodaje tata.
No, taki prezent pod choinkę – wpisuje się szybko w tematykę świąteczną Jasiek.
Jak smaltfon? - dopytuje Stasiek, dziecko przedświątecznej reklamy komercyjnej.
Lepszy Stasiu, tysiąc razy lepszy...;)
Radosnych Świąt też dla Was Kochani :)
Oj, wesołych. Zapowiada się :)
OdpowiedzUsuńZ całego serca.
Niech takie będą :)))
UsuńMnóstwa takich poważnych rozmów, odpoczynku, radości bycia z rodzinką, samych ważnych ;} pytań dzieci. Po prostu cieplutkich świąt ;}
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Wszystkiego dobrego :)
UsuńŚwietnie się to czytało, wasza rozmowa buduje taki świąteczny nastrój ;-) Wesołych Świąt. ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Radosnych, dobrych Świat dla Was :)
UsuńDla Was również magicznych Świąt...opowieść cudna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Cudownych Świąt :)
UsuńWesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie :)))
UsuńŚliczne pierniczki. Pogodnych Świąt.
OdpowiedzUsuńW oryginale jeszcze piękniejsze :). Dobrych Świat dla Ciebie. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie :)))
UsuńI dla Was kochani Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)))
UsuńWesolych! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie :))))
UsuńWesolych swiat!
OdpowiedzUsuńRadosnych też dla Was :)))
UsuńWesoło macie. Zawsze z uśmiechem na ustach czytam Twoje wpisy. :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
Bardzo się ciszę, o to chodzi w tych moich "zapiskach" :). Wszystkiego naj, najlepszego :)))
UsuńSpokojnych, radosnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia dla Ciebie i dla Twojej rodziny:-) oraz dużo zdrowia i spełnienia wszystkich marzeń w Nowym roku 2015:-) Serdecznie Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTeż życzę wszystkiego dobrego na cały przyszły rok, niech nie będzie gorszy, niż mijający :). Pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńPiękne te Wasze pierniczki!
OdpowiedzUsuńEliza też zawsze niezdrowo się podniecała, że Jezusek był golaskiem, aż Jej w końcu kiedyś Marcin powiedział, że wtedy jeszcz nie było H&M, i jakoś poskutkowało :) Za to Lila do tego stopnia identyfikuje się z małym Jezusek, że głosi radosną nowinę o swoich narodzinach również w stajence, a pytana jak nazywa się mama Jezuska, odpowiada z przekonanie: Maltusia. O! Wesołych Świąt Kochani!
Uwielbiam te historie, dzieci są tak niepowtarzalne i tak podobne jednocześnie :). Maria - Maltusia, grunt, że na M ;)! Pozdrawiam serdecznie całą Waszą rodzinkę :))))
UsuńNo tak, dla Lilki wystarczy zgodność pierwszej litery imienia, tyle, że mój mąż zawsze to kwituje takim głupawym śmiechem, że niby ja- matką Jezusa... No zupełnie nie wiem o co chłopu chodzi :)
UsuńAleż ja uważam, że (prawie) wszystkie kobiety-matki są święte - co tam te chłopy wiedzą ;) !!!! Pozdrawiam Cię serdecznie :)
UsuńRadosnych Świąt dla całej RodzinkI!!
OdpowiedzUsuńWzajemnie, wszystkiego dobrego dla Was :))))
UsuńWesoło u Was, tylko to 8 piętro.. współczuję!
OdpowiedzUsuńRadosnych, rodzinnych, zdrowych i spokojnych Świąt! :*
Może nawet 8 piętro nie byłoby takim problemem, gdyby nie fakt, ze notorycznie psuje nam się winda... Ale to historia na zupełnie inne opowiadanie ;). Dziękuję za życzenia, dla Was również wszystkiego najlepszego :))))
UsuńŚwietne są te Wasze rozmowy :-)! Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :). Radosnych Świat dla Was :). I zapraszam, zapraszam do odwiedzin :)))
UsuńWesołych! Chylę czoła przed Mężem i Jaśkiem za wniesienie choinki na 8.pietro schodami! Duże drzewko macie?
OdpowiedzUsuńA, dziękuję w imieniu chłopaków :). Drzewko - 1,20 cm, wiec słuszne ;).
UsuńDobrych Świat dla Was :)))
Teologia żadna na 6 z plusem :)
OdpowiedzUsuńJak to mówią - potrzeba matką wynalazków ;). Ale dziękuję za uznanie :). Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz :)
UsuńGrunt że groszek jest! Wszystkiego dobrego dla Was.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego :). Pozdrawiam :)
UsuńFajne te Twoje chłopaki! :))
OdpowiedzUsuń8 piętro? OMG! Ja to ledwo na drugie wchodzę, jak winda nie działa ;)))
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Oj, fajne :). 8 piętro dla nas to betka - gorzej, kiedy musza om sprostać babcie.. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńStaś wymiata! :D
OdpowiedzUsuńStaś - ogólnie rzecz biorąc - rządzi ;). Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do ponownych odwiedzin :))))
Usuńco za opowieść :-)))
OdpowiedzUsuńcudownych chwil dla Waszej rodziny!
pozdrawiam
Marta
Dziękuję za miłe słowa:). Wszystkiego dobrego dla Ciebie :). Pozdrawiam serdecznie i zapraszam "do zaglądania" ;)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać od końca- uwielbiam Wasze rozmowy.U mnie aniołki grzeją Jezusa bo w stajence zimno przecież- więc cały zastęp aniołów się zleciał coby Jezus nie zamarzł- dzieci są kochane z tekstami:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa, które nadają sens całej tej pisaninie :)))). Aniołki, wiadomo, nikomu zmarznąć nie dadzą, a Jezusowi już w szczególności ;). Pozdrawiam serdecznie :)
Usuńteż nie rozumiem: z jednej marchewki dwie, a potem znowu dwie??
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bo ja marchewkę kroiłam na cieniutkie paski, więc najpierw była jeden gruby, potem dwa cieńsze, potem te dwa podzielone na jeszcze dwa itd. Wiec się dziecko gubiło, choć w zasadzie cieszyło ;). Również pozdrawiam i cieszę się,że zajrzałaś :))))
OdpowiedzUsuńBoskie chlopaki! Usmialam się :) Wesolo u was!
OdpowiedzUsuńOj, wesoło, choć bywa i trudno ;). Dziękuję, że zajrzałaś i zapraszam częściej :))). Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzieci są najlepszymi teologami na świecie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, żaden filozof nie ma takiej wyobraźni 😊. Pozdrawiam serdecznie :))))
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Wasze dialogi. Chcę więcej. :) Za 100 lat będziecie mieć prawdziwą pamiątkę. Musisz wydać książkę z tymi rozmowami, koniecznie!
OdpowiedzUsuńKochana moja, jakie piękne komplementy :)))). Zachowam to wszystko na pamiątkę dla chłopców, mam tysiące przykładów w głowie - tylko brak czasu na spisanie wszystkich. Dziękuję, że jesteś z nami :))). Pozdrawiam serdecznie :))))
OdpowiedzUsuńMatko...jak ja sie usmialam...
OdpowiedzUsuńNa zdrowie Kochana :). Zaglądaj częściej, mam nadzieję, że zawsze znajdziesz tu coś dla siebie :). Pozdrawiam serdecznie :)
Usuńsię spóźniłam, to życzę wesołych poświąt :) ale za to szczerze!
OdpowiedzUsuńTe spóźnione życzenia są najlepsze:). Dziękuję i życzę z całego serca wszystkiego najlepszego na Nowy Rok. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWidzę tu mnóstwo dobrych myśli, dlatego z pewnością łatwo Ci pójdzie z nominacją do dobrych myśli, na dobry początek roku ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyjmuję nominacje z radością :))). Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do odwiedzin :)
OdpowiedzUsuńfajnie pisany blog taki pozytywny ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :). To rzeczywiście taki "poradnik pozytywnego myślenia" dla zdesperowanych rodziców :). Zapraszam Cie do zaglądania i dziękuję za odwiedziny :). Pozdrawiam serdecznie :))))
Usuń