Mamuki co to jest wentylator? – pyta nagle Staś.
To taki wiatraczek – odpowiadam dumna z siebie, że
przygotowana jestem na każdą ewentualność.
Wiatraczek? – upewnia się niedowiarek Staś.
I wieje i buczy? – doprecyzowuje.
Wieje, Stasiu, czasem nawet buczy – rozwiewam stasiowe
wątpliwości.
Mama, co to jest robocik? – pyta Staś dalej w wątku
technicznym.
To taka maszyna – mówię jak z nut.
I chodzi i mówi? – Staś jak zwykle ciekaw jest szczegółów.
Chodzi, czasem nawet mówi – potwierdzam bez cienia wątpliwości.
Mamo, czy Pepe wrócił do Barcelony? – kolejny zestaw pytań
wylosowany tym razem przez Jasia trafia do uszu matczynych.
Wrócił – bo wydaje mi się, że wrócił, w każdym razie – jak
to ja – gram va bank.
Ciekawe, ile za niego zapłacili… - zastanawia się mój
następca Pelego, świadom tak istotnego w sporcie wątku finansowego – Nie wiesz?
No ba, ja bym nie wiedziała? Wszak matka wie wszystko!
Na pewno dużo – mówię z przekonaniem. Jaś spogląda na mnie z
aprobatą.
No, na pewno – zgadza się Junior z matką z przejęciem.
No, na pewno – zgadza się Junior z matką z przejęciem.
Mamuki, co to jest winda? – pyta Staś, który postanowił
zostać dziś małym technikiem
To taki samochód? – podpowiada.
Tak – zgadzam się – to taki samochód, który jeździ pionowo.
Pionowo? – dziwi się Staś, który chyba jeszcze nie wie, co
to pionowo.
Do góry – poprawiam się szybko.
I na dół – upewnia się Staś, że nadal mówimy o tym samym.
I na dół – zgadzam się, ku ogromnemu szczęściu mojego młodszego
synka.
Mama, Szwajcaria leży na półwyspie? – zagaja Jaś.
Ooooo, geografia, skup się matko, skup.
Szwecja-Szwajcaria, Austria-Australia, prawo-lewo, wschód-zachód – pięta achillesowa każdej szanującej się kobiety. Skupiam się na tzw. maxa, jak mawia ostatnio Jaś.
Szwecja-Szwajcaria, Austria-Australia, prawo-lewo, wschód-zachód – pięta achillesowa każdej szanującej się kobiety. Skupiam się na tzw. maxa, jak mawia ostatnio Jaś.
Nie, na półwyspie leży Szwecja – mówię stanowczo, nerwowo
oczekując reakcji Jasia.
Szwajcaria leży na południe od Polski – precyzuję jeszcze,
znowu nieco ryzykując.
To dobrze – cieszy się Jaś. – Bo będziemy grali w Szwajcarii
ze Szwajcarzami.
No, to lepiej, że nie na półwyspie. Nasi mieliby trudniej –
podążam na oślep nieco za logiką jasiną, którą przecież znam jak nikt.
Trudniej, mamusiu, właśnie trudniej – cieszy się Jasio z
naszej wspólnoty myślowej.
Mamuki, co to jest pigwa? – pyta Staś, tym razem zgłębiając –
nie wiedzieć zupełnie czemu – branżę ogrodniczą.
To taki owoc - odpowidam, nie dziwiąc się nawet specjalnie, że
Staś wie o jego istnieniu.
I ma małe pestki? – pyta mój mały botanik.
Ma małe pestki – mówię tonem znawcy pigwy, choć wcale nie
jestem pewna tych pestek. Jak i całej reszty. Va bank.
A co to jest pajencyna? – Stasina zgłębia konsekwentnie temat przyrodniczy.
A co to jest pajencyna? – Stasina zgłębia konsekwentnie temat przyrodniczy.
Nić przędna pająków – mówi dumna
matka, która opanowała tę cenną informację po fazie wspólnego szaleństwa
chłopców w temacie pszczółki Mai, ciesząc się w duchu jak głupia zupełnie.
Mamuki, która godzina? – Staś znienacka zmienia temat.
Stasina często pyta o godzinę , zupełnie jakby się z kimś umawiał, albo miał jakieś spotkania biznesowe.
Stasina często pyta o godzinę , zupełnie jakby się z kimś umawiał, albo miał jakieś spotkania biznesowe.
Piąta – mówi matka.
I jest dzień? – drąży Stasio szerokie pojęcie czasu. Nic
dziwnego, o tej porze roku dnia w zasadzie nie ma, więc dziecko widocznie
zapomniało jak dzień wygląda.
Jest dzień, chociaż już wieczór – mówi zagadkowo matka,
zgłębiając po niekąd filozoficznie tajemnice jesieni.
Dzień i wieczór… - popada w krótką zadumę Staś, co Jaś
wykorzystuje natychmiast.
A jutro jest mecz? – podtrzymuje w pewien sposób temat czasu Jaś.
Nie Jasiu, mecz jest pojutrze. W Szwajcarii – przypominam
sobie. Matka kibica zwarta i gotowa, zawsze z naszymi.
O to dobrze – Jaś jest wyraźnie zadowolony – jutro mam inne
plany.
Nie zdążę zapytać jednak Jasia o jego plany na jutrzejszy
wieczór, bo Staś patrzy na mnie czujnie.
Co to jest plany? – pyta.
Zamiary, zamierzenia, pomysły – recytuję z czeluści lodówki.
Miałaś zamiary? – zaciekawił się Staś. Oj miałam, Stasinku,
miałam i to jakie! Milczę jednak dyplomatycznie…
I gdzie są? – drąży dalej, niezrażony brakiem odpowiedzi.
Tu są – targam moich budrysów po kudłatych łepkach.
Tu są – cieszy się Staś, w zasadzie nie wiadomo do końca z czego.
Ronaldo też ma zamiary: zdobycia złotej piłki – podsumowuje
zadowolony Jaś.
Wiem Jasinku. Ronaldo urodził się 5 lutego. Tak jak Neymar
– dodaję, jak gdyby nigdy nic.
A Messi? – pyta podejrzliwie Jaś, surowy egzaminator.
24 czerwca – odpowiada matka-omnibus, pozostawiając synów w
niemym zachwycie.
A na pewno jednego ;).
A na pewno jednego ;).
Źródło: www.facebook.com/pages/I-Love-Reading-Books
Ojeku!! gratuluje bystrosci umyslu!
OdpowiedzUsuńMatka ma pamięć do dat, bo historyczka i to ją ją ratuje ;). Gorzej w innych dziedzinach, tu już trzeba użyć wyobraźni. Ale jakoś idzie;)! Pozdrawiam :))))
UsuńBrawo Mama!!!
OdpowiedzUsuńA dziękuję. Wreszcie ktoś docenił mój trud ;). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńNo brawo za bystrość ! Nic tylko orzechy wcinać na utrzymanie wydajności haha :D Dobrze jest !! Dajesz dzielnie radę :)
OdpowiedzUsuńDzieci najlepsze na powstrzymanie sklerozy! No i fizycznie też człowiek trzymać się musi, tak więc - same korzyści :))). Pozdrawiam ciepło i dziękuję za komentarz :)
UsuńDałaś radę, ja bym poległa na tych pytaniach :/
OdpowiedzUsuńDwóch chłopaków w domu i człowiek osiąga wyżyny, o które się nawet w najśmielszych snach nie podejrzewał... Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)))
UsuńMama zawsze w gotowości intelektualnej :}}. Ja mam niezły rozstrzał w pytaniach, ponieważ młodsza jest na etapie "dlaczego nie widzę dziś księżyca" {poranne pytanie w drodze do przedszkola}, a starsza zadaje pytania o seks. Ja poproszę o łatwiejszy zestaw pytań ;}}}. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńU nas o księżyc pyta Mały (dlaczego księżyc jest rogal albo piłka), o Starszy w związku z lekcjami... religii pytał ostatnio kto to dziewica. Odpowiedziałam, że Maryja - na szczęście nie drążył dalej... ;). Pozdrawiam i zapraszam do odwiedzin :)
UsuńOj, Matko, jesteś moim Mistrzem! U mnie najczęściej padają pytania dotyczące wiedzy z zakresu Star Wars:)
OdpowiedzUsuńMoja specjalizacja to jednak piłka nożna. Z niepewnością czekam co wymyśli Mały, kiedy trochę podrośnie... :). Pozdrawiam :)
Usuńo wow! jestem pod wrażeniem, a zarazem przeraża mnie ten etap pytań, który jeszcze przed nami. Jak na razie pytania Mai brzmią przede wszystkim "co to?" ;)
OdpowiedzUsuńO, słodki okresie:))). Najlepsze rzeczywiście prze Wami.. ;). Pozdrawiam i dziękuję za komentarz:)
OdpowiedzUsuńJa powoli przygotowuję się do odpowiadania na ciągłe pytania, zaczyna się powoli ale szybko rozkręca!
OdpowiedzUsuńTo tak zwykle jest - dziecko nie mówi, nie mówi, ale kiedy już zacznie... :))). Tak wiec trzeba być czujnym i gotowym na wszystko :). Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńO matko jedyna! Podziwiam za wiedzę! U nas największym dylematem okazało się, gdy Córa w wieku ok 2 lat zadała pytanie co to jest "rython". Półtorej roku dochodzilismy co to, po czym gdy opanowała lepiej mowę uświadomiła nas, że chodzi jej o "red car". Czerwone auto w języku angielskim. Tylko wtedy nie umiała wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuń2 lata i red car? To już widzę, że u Was też lekko nie będzie:). Tylko może szczęśliwie temat piłki nożnej Was ominie ;). Dzięki za wizytę, zapraszam jak najczęściej :)
Usuńmy mamy dopiero początek pytań rozpoczynających się na "co to ". zdecydowanie aktualnie rządzi "dlaczego".
OdpowiedzUsuńpełen szacun zwłaszcza za pytania o piłkarzy i inne takie. jak już wyrosną, spokojnie możesz iść do "1z10" albo innych takich :D
Uwierz, że jeszcze 3 lata temu byłam z piłki nożnej zupełna "noga" :). Tak to jest, jak ma się w domu piłkarzy, trzeba się dostosować :). Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
UsuńO matko! Ty to masz ten błysk i przebłysk umysłu. :D Czytałam z zapartym tchem. ;)
OdpowiedzUsuńDo czego to życie człowieka nie zmusi...:))). Staram się jak mogę, ale uwierz - nie zawsze idzie tak gładko...;). Pozdrawiam i zapraszam do "odwiedzin" :))))
UsuńŚwietny tekst! Uśmiałam się, czekam na więcej. :) Pytania chłopców i Twoje odpowiedzi to jedno, ale nie da sie ukryć, że masz lekkie pióro. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten piękny komplement:). Jednak bez "źródła natchnienia" nic by się nie napisało...;). Zapraszam do jak najczęstszych odwiedzin. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńWiedza godna pozazdroszczenia!!! Masz wielki talent do tlumaczenia wszystkiego prosto i konkretnie! Ja zawsze uprawiam dygresje, tudziez inne owijanie w bawelne, a potem wszystko w zyciu i na blogu wychodzi mi rozwlekle i bez polotu. :)
OdpowiedzUsuńKochana, ja też jestem mistrzem dygresji, tylko tu się ograniczam, bo gdybym "odleciała", to żadna z Was nie dałaby rady przez te odmęty wypowiedzi przebrnąć :). Ale dziękuję za miłe słowa, uzależniam się do nich coraz mocniej :). I absolutnie nie wychodzi Ci "bez polotu i rozwlekle" - wręcz przeciwnie! Pozdrawiam ciepło i zapraszam do częstych odwiedzin :))))
UsuńAleż się ubawiłam! Świetne pióro.
OdpowiedzUsuńNo cóż- przy geografii od razu polegałam, ale te daty urodzin piłkarzy? Dżizassss, zgroza :)
Ja do dat na szczęście mam głowę ;). Geografia - tu idę na żywioł ;). Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, ze tekst się podoba :). Pozdrawiam i zapraszam do ponownych odwiedzin :))))
UsuńZaskoczyłaś nawet mnie :D
OdpowiedzUsuńCzasem zaskakuję nawet samą siebie... ;)))) Pozdrawiam i dziękuję za wizytę :)
UsuńCzytam, czytam a na końcu ooo te daty to już przesada :) Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie: http://naszmalycud.blogspot.com/
Moje dzieci maja jakiś wysyp pytań dziwnych ostatnio - nie wiadomo dokładnie, skąd im się to bierze...;). Matka się stara jak może :))). Pozdrawiam, dziękuję za wizytę i komentarz. Już zaglądam do Ciebie :)
UsuńNo nieźle, matka wszystko wie albo wiedzieć musi przecież ;)
OdpowiedzUsuńMatka się stara, czego nie wie, to wymyśli... ;). Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)))
UsuńZazdroszczę wiedzy :) Pewnie i ja niedługo będę miała okazję się wykazać, a póki co będę się uczyła od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję za uznanie:). Z tą wiedzą to różnie bywa, czasami trzeba ratować się sprytem ;). Pozdrawiam, dziękuję za komentarz i zapraszam do odwiedzin :)
Usuńomnibus jak nic My wszech wiedzące
OdpowiedzUsuńNie mamy wyjścia :). Choć strach pomyśleć, jakie pytanie pojawią się za rok, dwa ... ;). Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :))))
UsuńToż to prawie jak "Jeden z dziesięciu" :P
OdpowiedzUsuńTylko publiczność jakby bardziej wymagająca ;). Pozdrawiam, dziękuję za wizytę i komentarz :)))
OdpowiedzUsuńWow, nieźle :) Mama to jednak człowiek-orkiestra :)
OdpowiedzUsuńSama pękam z dumy ;). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNieźle , nieźle !
OdpowiedzUsuńHa , ja mam już to za sobą , teraz to ja raczej pytam mojego synka :)
Pozdrawiam serdecznie
Ja powoli zaczynam pytać - głównie w tematyce komputerowej...:). Pozdrawiam, dziękuję za odwiedziny i komentarz :)
OdpowiedzUsuńMama nie dała się zaskoczyć :-).
OdpowiedzUsuńTeraz już rzadko daje się zaskoczyć - to się nazywa praktyka :))). Pozdrawiam, dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńChodząca Encyklopedia :) Aż się boję pytań mojego dziecka, gdy przyjdzie i na nie czas.
OdpowiedzUsuńmiło mi, że mnie odwiedziłaś. Piszesz fantastycznie. Zdecydowanie zostaję u Ciebie. Takie pióro mi się podoba!
Dziękuję za miłe słowa, serce rośnie, kiedy je czytam...:). Pytania rosną razem z dziećmi i nie przestają zadziwiać - ten opis tutaj to skromny wycinek ich możliwości :). Pozdrawiam ciepło i zapraszam do odwiedzin :)
OdpowiedzUsuńOMG!! Faktycznie Matka Omnibus! :-o
OdpowiedzUsuńJa czasem się zastanawiam co mądrego odpowiedzieć mojej 5 letniej (prawie) Podopiecznej..jak zajmuję się nią i jej małym braciszkiem (którego tak na prawdę teraz jestem nianią). Zdarza Ci się powiedzieć, że nie wiesz? czy zmyślasz? :)) ja kilka razy zostałam wprowadzona w takie pytania i zwyczajnie odpowiedziałam że nie wiem...A z dwójką ..domyślam się że łatwo nie jest ;)
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie - częściej :D
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Matka ma już wprawę, więc daje radę :). Choć czasami bardzo chciałoby się w ciszy posiedzieć...;). Ale przynajmniej nie grozi mi zbyt szybko skleroza i demencja...:). Dziękuję za odwiedziny, oczywiście będę zaglądać do Ciebie częściej :). Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńMatko, wiesz wszystko! :D ja najbardziej boję się tematu piłki nożnej, bo mogę dać plamę.. Jak na razie na pytania Starszego odpowiadam kreatywnie ;)
OdpowiedzUsuńNie bój się piłki - ja nie miałam o niej bladego pojęcia jeszcze trzy lata temu, a dziś po prostu wymiatam w temacie :). Po prostu: życie zmusza nas do rzeczy, o które się nie podejrzewamy ;). Ja również jestem w mych odpowiedziach baaardzo kreatywna :). Pozdrawiam i zapraszam do ponownych odwiedzin :)
OdpowiedzUsuń