Leci Matka na oślep, leciiiii…
Bynajmniej nie na Majorkę, czy Ibizę, tym bardziej nie na orbitę okołoziemską,
na Wenus, czy nie daj Boże - Marsa.
Leci Matka za dzieckiem wieczorową
porą.
Nie będę spaaaać… - wydziera się
wdzięcznie Stasina, lewitując w przestrzeni pokoju niedużego.
Jasina w tym czasie obiera
bezpieczne pozycje w okolicach telewizora, prężąc bohatersko chudą pierś i łudząc
Matkę pozorną rześkością. Matka jednak nie jeden taki wieczór przeżyła w swym
matczynym życiu i tak łatwo nabrać się nie daje.
Ale Stasiu, wcale nie będziemy spać
– łże Matka jak z nut.
Nie będziemy spać? – Stasina wyraźnie
zwalnia.
A co będziemy robić? – dopytuje podejrzliwa
dziecina.
Będziemy czytać. I odpoczywać.
A jak odpoczniemy to będziemy
wstawać?
Będziemy – zgadza się Matka
ochoczo.
Ale tylko pięć minut?- upewnia się
mały negocjator.
Tylko pięć. Co najwyżej siedem –
deklaruje Matka nastawiona na porozumienie.
No, siedem to może być. Ale najwyżej
– zgadza się mistrz sprintu na krótkie odległości. Łaskawie daje sobie umyć zęby,
uczesać rozczochrany łepek i wpakować do łóżka.Łepek i resztę.
Ja będę oglądał do końca odcinka. Dopiero
się położę – deklaruje Jasina pochłonięty najważniejszą bajką na świecie.
Ale na pewno? Nawet gdybym zasnęła?
– upewnia się Matka, która w tym nierównym wieczornym boju zasnęła nie raz, za
nic mając jutrzejszy obiad, braki bezwzględne w garderobie dziecięcej będące
wynikiem kilkudniowych zaniedbań w prasowaniu, tudzież rozpakowanie zmywarki –
a może jej zapakowanie i włączenie? Dalibóg, nie pamięta Matka, ot, amnezja wieczorna.
Czy mogę pooglądać z Jasiem? –
licytuje się jeszcze Stasina jedną nogą w łóżku.
Kiedy odpoczniesz – deklaruje nieustępliwa
Matka.
Za siedem minut?
Za siedem minut – nieopatrznie kończy
tę przydługą dyskusję.
I tak zaciągnięty siłą w odmęty
pościeli Junior wysłuchał łaskawie opowieści o lokomotywie Marcie (na stronie
11 Matka bohatersko dała odpór napierającej fali znużenia).
Własnoręcznie nawet zgasił lampkę
nad łóżkiem, zgadzając się na umówiony siedmiominutowy odpoczynek, do końca
jednak walcząc mężnie o doliczenie do wyroku czasu poświęconego na lekturę. Sąd
jednak ostatecznie apelacji nie uwzględnił.
Po pięciu minutach znieruchomiał
nawet, co Matka opatrznie wzięła za dobrą monetę i utulenie Juniora w ramionach Orfeusza.
I kiedy wspomniane ramiona poczęły również obejmować steraną przez synów Matkę, jak przez dziesiątą mgłę
usłyszała taże konspiracyjny szept:
Jasiu, już idę. Obejrzymy do końca
razem – i małe ciałko ześlizgnęło się sprytnie obok Matki, tuptając
radośnie w stronę telewizora.
Mama śpi? – dopytał Starszy.
No, śpi. Niech śpi, nie budźmy jej. Zmęczyła się, biedna –
odpowiedział kochany Syn.
Później wszystkie dźwięki ucichły, a
Matka leciała na Wyspy Kanaryjskie w towarzystwie wysokiego bruneta (który ostatecznie okazała się jej rodzonym Małżonkiem), sącząc różowego drinka o figlarnej nazwie: "Być może".
Dzieci na pokładzie nie było ;).
Dzieci na pokładzie nie było ;).
www.onet.film.pl
Ja czasem jak czytam przed drzemką Podopiecznemu też mam wrażenie, ze zasnę. Młody chyba to widzi w tym półmroku bo natychmiast domaga się bajki dalej albo wstawania :/ radar mają czasem te dzieci..
OdpowiedzUsuńU mnie jest to prawdziwa zmora - zasypianie przy czytaniu bajek dla dzieci... A dzieci sprytnie to wykorzystują, jak widać ;). Pozdrawiam Ciebie i i Twojego Podopiecznego, dużo zdrówka dla Maluszka :)
UsuńMojej njastarszej musialam czytac rowno godzine przed zasnieciem zanim laskawie pozwolila mi wyjsc z pokoju i szla spac , za to rekordzistka jest moja mama,ktora mojemu bratu czytala (uwaga!) 3 godziny dziennie. Codziennie :)
OdpowiedzUsuńZa to najmlodsza czytania wcale nie lubi, krzyczy na mnie kiedy probuje jej cos przeczytac wiec odpuscilam.
Dziekuje za zaproszenie i odwiedziny :)
Miło Cie widzieć :). Oj, marzy mi się taki typ, jak Twoja najmłodsza. U nas czytanie przed snem - obowiązkowo. Na ogół pierwsza usypia Matka :)
UsuńOj, nie nudzisz się z Chłopakami :)
OdpowiedzUsuńNasz Synek nie lubi czytania przed snem, a ja czekam na tę pierwszą bajkę wieczorną. Do tej pory zasypiał bez problemu, ale od kilkunastu dni "gra" przed snem. Mówi: "gam" i rzuca smoczkiem i pieluchą. Któregoś wieczoru trafił mnie z niezłym impetem w czoło. Aż zabolało :)
U nas chłopcy uciekają przed snem - mam nadzieję, że ta faza Cię jednak ominie ;). Pozdrawiam :)
UsuńPamiętam tą nadzieję gdy Dzieć znieruchomieje i myśl "Śpi! Jupi!" a po minucie oczka otwarte i tekst "Już odpocząłem" ;) Oj nie raz miałam ochotę wyskoczyć przez balkon ;)
OdpowiedzUsuńMam to samo co wieczór;)
Usuńna szczescie u nas po ksiazce Janek zasypia najczwsciej od razu albo w trakcie...choc czasem czytam juz n-tą bajeczkę, mnie już łamie sen a on tylko "cytaj jesce"...
OdpowiedzUsuńOby tak zostało :). Pozdrawiam :)
Usuńu nas sa audiobooki na dobranoc czasami książka czytana i audiobook a często jest tak że jestem tak zmęczona że nie mam sił i zasypiam szybciej niż chłopcy
OdpowiedzUsuńU nas audiobooków słucha Starszak. Młodszy wymaga tradycyjnego czytania i też często zasypiam :)
UsuńNo u nas też nie raz zdarzało się że to dzieci uśpiły nas a nie na odwrót ...
OdpowiedzUsuńU nas to - niestety - norma :)
UsuńSkąd ja to znam :)
OdpowiedzUsuńŻycie, życie... ;)
UsuńŻycie, życie... ;)
UsuńHahaha, u nas takie zasypianie zdarzalo sie nagminnie tatusiowi, kiedy Bi jeszcze wymagala zeby przy niej siedziec az zasnie. Ja sie wycwanilam i autentycznie siedzialam, co pozwalalo mi nie zasnac. Za to tata kladl sie kolo corki i po chwili chrapal w najlepsze. Trzeba jednak oddac dziecku sprawiedliwosc, ze sama tez grzecznie zasypiala.
OdpowiedzUsuńObecnie, po czytaniu ksiazeczek, utuleniu, dodatkowej bajce, itd., swiatlo gasnie i dzieci ida spac. Zdarzaja sie gorsze wieczory kiedy wolaja jeszcze 265487 razy piciu, tuli, buziaczka, siusiu, itd., ale na szczescie nie tak czesto. ;)