Jestem smutna – powiedział Staś
wieczorową porą, patrząc mętnym okiem w bliżej nieokreśloną dal.
Czemu jesteś smutny, Stasiu? –
chciała koniecznie wiedzieć Matka zaniepokojona, gdyż wiadomo nie od dziś, że
dziecko każdej szanującej się Matki smutne być nie powinno. O tym mętnym oku
nie mówiąc.
Tęskniem do tatusia – wyszeptała
chicho dziecina, a Matce dłonie zadrżały (że o sercu nie wspomnę), oko
zwilgotniało i nuże, zaczęła obłapiać pulchne dziecię w pół w celu tulenia i
kojenia.
Stasiu, no co ty. Przecież tatuś
wróci niedługo. A w domu jest przecież mamusia. Chcesz, to możemy się w
pobawić, albo poczytać…Chcesz? – zachęcała z przejęciem Matka.
Wolałbym z tatusiem – wyszeptała
jeszcze ciszej dziecina, łamiąc Matce serce i poczucie wartości matczynej.
Z tatusiem? Wolałbyś z tatusiem?
Jak to? Każde dziecko woli z mamusią. Zawsze i wszędzie. Po to są mamusie na
tym świecie, żeby nie chcieć z tatusiem, tylko z mamusią właśnie, bo po co w
takim razie Matka się poświęcała, nosiła pod sercem, w bólach rodziła, w bólach
karmiła, że o bólu niewyspania nie wspomnę, skoro teraz mały zdrajca chce z
tatusiem?
Taki galop myśli przebiegł przez
głowę maminą, kiedy to smutny wciąż Staś wpatrywał się w horyzont.
Nie kochasz mamusi? – zagadnęła
sprytnie Matka. Niepotrzebnie zupełnie.
Nie kocham – odpowiedziało
dziecko bez serca.
Matka pogrążyła się w odmętach
rozpaczy.
Długo bendem musiał cekać na
tatusia? – przywrócił ją do rzeczywistości Staś.
Matka przełknęła jakoś te zniewagi i opanowawszy nerwowe łkanie, które samo cisnęło jej się na ust korale,
zaproponowała:
Niedługo, Stasiu. Chcesz, to w
tym czasie opowiem ci bajkę. Wtedy czas szybciej płynie.
I tatuś wróci sybciej?
Wróci szybciej – skłamał Matka.
No to dobze.
Matka wzięła swoje dziecię w
objęcia i szczęśliwa, że nie musi posiłkować się bluzką mężową w celu
symulowania objęć tatowych zaczęła we właściwy sobie sposób:
Dawno, dawno temu, za górami, za
lasami, w małej chatce pod lasem żył sobie stary rybak razem ze swoją żoną…
Z tatusiem – poprawił Staś.
Z tatusiem? – zdziwiła się zbita
z tropu Matka.
Swoim tatusiem – uspokoił Junior
Matkę.
Eeeee, z tatusiem…. Razem ze
swoim tatusiem – próbuje odnaleźć się w nowej fabule mało elastyczna jednak w
temacie baśni tradycyjnej Matka.
Pewnego dnia wysłał tatuś rybaka
nad brzeg morza po ryby – ciągnęła Matka dzielna, niestrudzona.
Nie wysłał! – żywo zaprotestował
Staś.
Lybak nie może chodzić sam! Tylko
z tatusiem!
Albo z mamusią – próbowała
nieszczęsna ratować resztki matczynego honoru.
Woli z tatusiem – odpowiedziało
jednak dziecko bezwzględne i srogie.
Westchnęła Matka ciężko, łzę
przełknęła i ciągnęła mocno naciąganą historię o starym rybaku i jego tatusiu.
Po kolejnej wycieczce rybaka nad
morze cierpliwość Stasia dla tatusia zaczęła się jednak wyczerpywać.
Tatuś maludzi... – mlasną z
naganą, a podła Matka nie zaprzeczyła, dopatrując się w tej zmianie
nastroju szansy na wzrost własnych aukcji macierzyńskich.
A kiedy wyrodny tatuś vel żona wygnał/a rybaka,
nie wpuszczając nawet w progi okazałego pałacu, Staś więcej nie dał się jednak
nabrać:
Głupia bajka. To nie tatuś –
stwierdził, wygrzebując się z objęć matczynych.
Moze zadzwonisz do tatusia? –
zaproponował nieśmiało.
Tatuś już jedzie Stasiu, nie
trzeba dzwonić.
Jest w windzie?
Bardzo możliwe.
Na którym pientse? – dopytywał
przyszły biegły rewident podatkowy.
Myślę, że na parterze.
O, to tloche potlfa – zasmucił
się nieco dziecko, mimo wszystko jednak perspektywa powrót Ojca rozjaśniła mu nieco oblicze.
Rzeczywiście, niebawem Ojciec
objawił się w progu.
Tatuś – rzucił się na niego Staś.
Moje słonko! – wykrzykiwał,
uczepiwszy się kończyny dolnej Rodziciela.
Tata nie wlaca lanki wiecoly…
- próbował nawet cytować klasyków. Hmmmm, nie wiedzieć nawet kiedy przygotował
widać małą akademię powitalną….
Ojciec, dumny i blady, obnosił
syna i podzielał jego euforię.
Zapomniana zaś Matka łkała cicho
w kąciku, jak porzucona skarpeta jasiowa.
Po pewnym czasie jednak entuzjazm
Stasia nieco stopniał.
Siedział na brzegu łóżka,
majtając smętnie nogami i wreszcie w czeluść kuchni rzucił złowieszcze:
Jestem smutna!
Czemu jesteś smutny, synku? –
zaczął dopytywać Ojciec, bo wiadomo, że Matka zupełnie już się w tym układzie
gwiezdnym nie liczy i nie ona gra tu pierwsze skrzypce.
Tęskniem do papci – wyszeptał
nostalgicznie Staś.
Do babci? – zdębiał Ojciec, choć
Matce – nie wiedzieć zupełnie czemu – humor jakby się poprawił.
I dziadzia – bezwzględny maluch
posłał drugą strzałę prosto w serce ojcowskie.
A ja ci nie wystarczam? Nie kochasz
już mnie? – zażartował tatuś.
Zażartował… Wiadomo, że nie
żartował, musiał zachować jakieś pozory przecież. Tu go akurat Matka aż za
dobrze rozumiała.
Nie kocham – stwierdził Staś
rzeczowo.
Kocham papcie. Długo mam czekać
na papcię?
Ojciec nieco się zmieszał, ba –
pokrył się nawet rumieńcem.
Matka odpłynęła zaś w stronę
łazienki, by w ramach okazywania uczuć w rodzinie dokonać przepierki gaci
męskich. Podśpiewywała przy tym pod nosem:
Każda miłość jest pierwsza,
najgorętsza, najszczersza…. ;).
Źródło: www.pldreamtime.com
Mnie też,pękało serce kiedy dziecko wybierało tatę, ale się w końcu to unormowało. Też płakałam i nyślałam, że,jestem,zła matką
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :). Chociaż ta miłość stasiowa baaardzo jest zmienna ;). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńI nawet klasyków Stasio cytuje ... Nie martw się Matko, to nieprawda, że Cię nie kocha :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj już wyznawał miłość kilka razy... Po prostu - zamienny typ :)
UsuńJak ja dobrze znam to uczucie zazdrości i chwilowej porażki mamusiowej po słowach że mnie w danym momencie nie kocha. Może Twój synek miał ochotę żeby wszyscy najbliżsi byli na wyciągnięcie ręki;}
OdpowiedzUsuńJuż i tak lepiej to znoszą, niż w przypadku Janka, który równie zmiennym był w uczuciach... Ech, to serce matczyne, poobijane i połamane ;). Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńU nas też Myszka często zmienia preferencje rodzicielskie. Potrafi np. czekać godzinę przy oknie na tatusia, dzwonić do niego gdy jedzie z pracy, machać mu na przywitanie z daleka, krzyczeć do niego przez drzwi gdy jest już na korytarzu... a gdy wejdzie uciec i powiedzieć "Nie kocham tatusia".
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że oboje rodzie są ważni - proporcje wyrażanej miłości jakoś się wyrównają ;). Pozdrawiam :)
UsuńAż się boję, kogo Staś wzywałby, gdyby babcia i dziadzio też mu się znudzili, pewnie musiałyby przybyć zastępy cioć i wujków.
OdpowiedzUsuńA mama wiadomo, zawsze jest pod ręką, więc kto tam by za nią tęsknił ;)
Matka czasem czuje się jak sprzęt domowy w zabudowie ;). Na razie żądania Stasia kończą się na dziadkach, ale co będzie dalej - zobaczymy... Pozdrawiam ciepło :)
UsuńNie martw się - kocha Cię, kocha. Bo kto pyszny obiad ugotuje, utuli w smutku, chorobie. Kto zabroni, kto rozkaze. Kto będzie dobry i niedobry zarazem - mama.
OdpowiedzUsuńNaslonecznej.blogspot.com
Może nawet za dużo tej mamy na codzień...? Pozdrawiam :)
UsuńA ja sie ciesze, ze moj Syn dopytuje o tate i teskni za nim i uwielbia spedzac z nim czas :-) Moj maz jest takim tata, ktorego ja nie mialam, o ktorym marzylam i cieszy mnie bardzo ten ich męski wspólny świat. A gdy sie razem bawia godzinami ja ma świety spokoj i czas dla siebie:-):-)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, to fantastyczne, że tata jest równie ważny. Tym bardziej, że ten męski wzorzec w przypadku chłopców jest bardzo ważny. A Tata jest na medal :). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńU mnie też coraz częściej jestem na drugim miejscu i tatuś jest ważniejszy.
OdpowiedzUsuńTo się bardzo zmienia - Janek też miał fazę Taty, kiedy był mały a teraz jest synkiem mamusi, aż miło :). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńEhhh, nie wiem- czy najpierw się śmiać, czy płakać chwilę z Tobą, w ramach solidarności :) Eliza też już nie raz mnie zdradziła. Lila jeszcze nie. JESZCZE. Bo, że zdradzi to wiadomo. Ale na razie filozoficznie stwierdza: tata nie ma mleka, babcia nie ma mleka. Wiadomo- mama ma :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż nam mleko zostało... ;). U nas we wczesnej młodości chłopców jest faza taty - później króluje mama, choć nie wiadomo jak długo :). Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńMoje dzieci, a zwłaszcza Starszy, zdradza mnie na szczęście rzadko. Przeważnie oznajmia tym swoim dorosłym tonem: "Mamusiu, w tej chwili nie mów do mnie. Teraz kocham Mikołajka i będę się z nim bawił". :D
OdpowiedzUsuńStarszy nie zdradza mnie w ogóle, choć za młodu miał fazy jak Staś. Jak widać do miłości trzeba po prostu dorosnąć ;). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńTo Ci Stasina :D Podła mała istotka bez kawałeczka pamięci o miłości. :D :D :D
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej Matki honor odratowany. Dziecina łaknąca chwilowej czy też przelotnej miłości! Czy oby na pewno Matka nie podsuwała Dziecięciu jakiś nowoczesnych romansideł? ;)
Bożesz! Kiedy mój synuś będzie ze mną rozmawiał? Wszak już niebawem trzy latka skończy :( Może to i lepiej, bo gdyby miał mi powiedzieć, że nie kocha mnie... zakleiłabym usteczki taśmą klejącą ;)
Czasem ta cisza to prawdziwe błogosławieństwo - uwierz :). Bo jak już zacznie mówić, a zacznie lada moment, to zatęsknisz za ciszą i nauczysz się na pamięć encyklopedii odpowiadając na podstawowe pytanie: dlaczego? Pozdrawiam Was serdecznie :)))
UsuńOj ten Twój Staś <3 szybko mu te uczucia przechodzą.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że mój jeszcze nie mówi a gesty oznaczają, że to mama jest ta "pierwsza" :) inaczej serce by mi pękło i płakałabym razem z Tobą
Widzę, że mnie rozumiesz...:). Wiesz, w tych "huśtawkach" chyba jednak więcej dobrego, niż złego - to dobrze, że chłopcy kochają nas równie mocno, chociaż Matka egoistycznie czasem chciałaby całą tą miłość dla siebie... ;). Pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńBi tez przechodzila fazy na mame lub tate. Na szczescie szybko z nich wyrosla. Teraz dopadaja mlodszego, a zmienny jest przy tym niczym choragiewka. Bez zadnej przyczyny potrafi wycelowac w ciebie palucha i wykrzyknac: "Idz sobie! Nie lubie cie!". Nasze rodzicielskie uczucia uratowal przyjazd moich tesciow. Teraz mama i tata to obiekty goracych uczuc synowskich, natomiast "nielubienie" skupia sie na dziadkach, hehe...
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele nas zna te "huśtawki" z własnego podwórka :). Pomysł z dziadkami ciekawy... Może by ich zaprosić na kilka dni...;)? Pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńNa szczęscie moje dziecię jeszcze zapatrzone w mamusie, choć widzę już pewne oznaki zwiększonej fascynacji tatą. Kiedyś nadejdzie ten dzień kiedy to mnie oleje kosztem taty, babci czy dziadka, wiec korzystam na razie, że swoich przywilejów bycia tą najlepszą i najukochanszą
OdpowiedzUsuńNawet, jeśli oleją, to i tak ostatecznie wracają do mamy...;). Taka równowaga rodziców jednak jest potrzebna, rodzicom też...;). Pozdrawiam ciepło :))))
UsuńJuż dawno się tak nie uśmiałam :-). Wspaniale piszesz! A co do "tatusiowych" synków, znam doskonale te klimaty :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). W przypadku starszego syna "w jego młodych latach" też Tata był nr 1, a teraz wisi na mamie jak wąż dusiciel...;). Myślę, że ze Stasiem będzie podobnie. Cieszę się, ze do nas zaglądasz. Zapraszam, zostań dłużej :)))
UsuńZostanę! Bardzo mi się u Was podoba :-)
Usuńhistorie z życia wzięte są najlepsze :D
OdpowiedzUsuńOj tak - trudno samemu coś takiego wymyśleć. Pozdrawiam :)
UsuńNiezwykle uczuciowy Stasinek ;-) oj, będzie kiedyś łamał serca niewieście, wygląda na to, że po kilka dziennie ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUczuciowy, ale i przebiegły, jak trzeba ;). Też mi się wydaje, że rośnie król serc niewieścich :). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńMamo? Ale lekka zazdrość przez chwileczkę była co? :)
OdpowiedzUsuńLekka? O nie - wielka jak szafa :)! Ale Matka już trochę przygotowana była na takie sytuacje psychicznie - przy Janku to dopiero był dramat! Pozdrawiam :)
UsuńPotrzeba miłości Stasia jest wielka, mina mamy wiadomo ale mina taty na wieść kiedy przyjdzie papcia to już bezcenne;)
OdpowiedzUsuńNo, no, Tata żyje w lekkiej nieświadomości co do zmienności charakterów i upodobań synów ;). Pozdrawiam :)
Usuńzapomniałam napisać wiadomość od moich córek, że chcą Ciebie oraz chłopaków uhonorować jajem Wielkanocnym więc jak byś mogła podać na @ adresik, namiary na mnie są w profilu;)
UsuńBo ja dziewczynom czytam na dobranoc;)
Dziękuję, dziękuję bardzo. Przemiła niespodzianka, wzruszyłam się po prostu :))). Uściski dla dziewczynek :)))
UsuńSuper. Ramy okazywania uczuć w rodzinie. bosssko.
OdpowiedzUsuńBardzo praktyczne ramy - życie zabiło w Matce resztki romantyzmu...;). Pozdrawiam ciepło :))))
UsuńPrzepraszam z góry ale łza popłynęła po mym licu ze ... śmiechu.
OdpowiedzUsuńNiezłego masz synka ;).
Ale nie przejmuj się .Każda z nas niejednokrotnie słyszała ten tekst z ust własnej pociechy . Takie dziecięce gadanie w stylu już Cię nie kocham nie ma w niczym pokrycia . Jak maluchowi będzie źle to na sygnale będzie leciał w objęcia matki , w których czuję się dobrze i bezpiecznie . Głowa do góry. Następnym razem to Ty będziesz na piedestale uczuć synka :)
Pozdrawiam
Ale
U nas tak niestety z tą stałością dzieci jest - raz mama, raz tata, raz babcia...;). Cieszę się, że tekst się podobał :). Pozdrawiam ciepło :)))
UsuńI bądź tu człowieku mądry! :) Uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, trudno za takim trafić ;). Pozdrawiam serdecznie :)))
Usuńhahaha, uwielbiam Twoje opowieści! :D :D
OdpowiedzUsuńZuzol też czasami mnie zdradza :P
Uściski! :*
Oby zdradzali nas jak najmniej ;)! Pozdrawiam cieplutko :)))
UsuńFajny masz styl tych swoich opowieści. Lubię tu zaglądać i podczytywać Pozdrawiam *zuza
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam - zaglądaj do nas koniecznie! Pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńOch znam to, znam. Teraz już wiem, że dziecięce preferencje to sinusoida, ale za pierwszym razem serce w gardle stanęło ...
OdpowiedzUsuńJa po starszym synu już nieco okrzepłam, ale tylko nieco... ;). Pozdrawiam :)
UsuńChyba u każdego dziecka jest taki moment.. ściska za gardło zapewne. Ja jeszcze nie przeżyłam takiej sytuacji ale pewnie wszystko przede mną :-)
OdpowiedzUsuńOby jak najpóźniej i jak najmniej takich "wyznań' ;)
Usuńech tęsknota za tatą skąd ja to znam... najgorsze jest jak tata jedzie do pracy i chłopaki wiedzą że przyjedzie dopiero za 4 nocki... i cokolwiek by mama nie robiła tęsknota jest ogromna czasami przychodzi taka chwila szczególnie Mateuszka (starszaka) że zatęskni i się popłacze bardzo mocno
OdpowiedzUsuń4 noce, to rzeczywiście sporo... U nas jeśli już, to jest 1, a i tka ciężko... Pozdrawiam cieplutko :)))
UsuńAgent mały :)
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńA moja córeczka jest na etapie , że tylko mama i chociaż padam na twarz to czuję w sobie moc, gdy mała uspokaja się tylko przy mnie *_* za to synek sprzedałby mnie bez namysłu za kinder jajko.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, co dziecko to przypadek... U nas jest różnie, ale zawsze bardzo emocjonalnie ;). Pozdrawiam cieplutko :)))
UsuńŁaska pańska na pstrym koniu jeździ ;)
OdpowiedzUsuńU nas wciąż na jednym, niestety. Na imię mu: Tata :). Pozdrawiam :))))
UsuńOj, pewnie łatwo Ci nie było.
OdpowiedzUsuńKolejny raz Twój wpis wywołał uśmiech na mojej twarzy.
Miło mi :). Nie było - i nie jest, bo Tata nadal króluje. Pozdrawiam cieplutko :)))
Usuńhahaha, może książkę napiszesz, uwielbiam Cię czytać:))))
OdpowiedzUsuńCieszę się. Ale to tak samo życie pisze to opowieści. A mówią, że życie Matek jest nudne ;). Pozdrawiam :)))
Usuńsuper są te wasze opowieści :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, samo życie je układa :)))
UsuńMoje starsze dziecię (które już rozumie że ma wybór) wybiera na szczęście mamę. Na tatę decyduje się rzadko ;-)
OdpowiedzUsuńMoje starsze dziecko też wybiera mamę. Młodsze - tata, tata, tata... Mam nadzieję, że wyrośnie. Pozdrawiam ciepło :))))
UsuńMój Młody też ma takie wahania nastroju :-).
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :)))
UsuńJe też mam to samo, pierwsze słowo syna "Baba" gdzie prawie w ogóle nie widział babci, a ja cały czas się nim opiekowałam. Gdy ja wychodzę prawie tego nie zauważa, ale gdy wychodzi z pokoju babcia jest płacz i protest. Niestety babcia jest o rozpieszczania a mama o wychowywania i wymagania zawsze będzie miała pod górkę.
OdpowiedzUsuńNo ale tata? Choć w sumie nie wiadomo, co lepsze ;). No tak to jest - trzeba poczekać, aż dorośnie do "mamy" ;). Pozdrawiam serdecznie :))))
OdpowiedzUsuń