Wszystkie małe dzieci z definicji i założenia
posiadają przytulankę. Wierną towarzyszkę podróży, posiłków, kąpieli, a przede
wszystkim snu.
Przytulanka jak to przytulanka: przybiera
najróżniejsze formy, dalekie czasem od tradycyjnych wyobrażeń związanych z
pluszowym misiem czy włochatą kaczuszką. Bywa kawałkiem pieluchy, bywa
skrawkiem poplamionego kocyka, bywa też starym kaftanikiem z okresu wczesnego
niemowlęctwa, czy nawet pieprzykiem matczynym zlokalizowany na szyi na przykład.
W przytulance istotne jest kilka cech, przy
czym te najważniejsze to bez wątpienia: materiał, stopień zużycia i zapach.
Niejedna niedoświadczona Matka w przesadnej
trosce godnej neofity gotowa była dezynfekować gumowe kaczuszki wrzątkiem,
przemywać plastikowe samochodziki spirytusem czy prać wymiętoszone do granic
możliwości pieluszki w milionie detergentów.
I niejedna niedoświadczona Matka błąd ten
popełniła. I co prawda otrzymywało dziecko z powrotem pięknie pachnącą lasem i
lawendą przytulankę, wypłukaną w tysiącu zmiękczaczy i umilaczy, ale tknąć jej
nie chciało za żadne skarby tego świata!
Wylaszczona i odmłodzona przytulanka bowiem, pozbawiona tego jednego, jedynego zapachu, który w nosach Matek niedoświadczonych był co najwyżej nieprzyjemnym fetorem, tudzież smrodem, dla dziecka stawała się ciałem obcym, podszywającym się jedynie pod ukochanego towarzysza, podstępnie zamordowanego nadgorliwą miłością matczyną.
Na szczęście sytuacje tu opisane nie dotyczą pieprzyków matczynych, chociaż kto te Matki wie – na pewno przecierają pieprzyki jakimiś wysokoprocentowymi świństwami, albo i gotują w krochmalu, nim pozwolą dziecku je tknąć.
Wylaszczona i odmłodzona przytulanka bowiem, pozbawiona tego jednego, jedynego zapachu, który w nosach Matek niedoświadczonych był co najwyżej nieprzyjemnym fetorem, tudzież smrodem, dla dziecka stawała się ciałem obcym, podszywającym się jedynie pod ukochanego towarzysza, podstępnie zamordowanego nadgorliwą miłością matczyną.
Na szczęście sytuacje tu opisane nie dotyczą pieprzyków matczynych, chociaż kto te Matki wie – na pewno przecierają pieprzyki jakimiś wysokoprocentowymi świństwami, albo i gotują w krochmalu, nim pozwolą dziecku je tknąć.
Tak więc przytulanki bywają różne, mają różny
kształt, teksturę, zapach. Czasami Matka
nadziwić się nie może, że stanowi to-to obiekt westchnień jej dziecięcia,
wzrastającego w nienagannej estetyce mebelków mamut, tudzież krama. A jednak.
W naszym przypadku nie było inaczej. Jaś –
dziecko tradycyjne, domowe i wycofane w zasadzie – hołubił nad życie niejaką
kocinkę, czarnego, tradycyjnego pluszaka nabytego w drugim obiegu przez wujka.
Kocinka towarzyszyła nam wszędzie, jak czwarty członek rodziny (w zastępstwie Stasia,
pozostającego w tym czasie w sferze nie do końca sprecyzowanych planów). Dumnie
upamiętniają ten miły okres w naszym życiu wszystkie fotografie wakacyjne,
rodzinne i okolicznościowe.
O, nie daj Bóg, kiedy kocinka zapodziała się gdzieś przed
snem, cała rodzina zamieniała się wówczas w oddział policji i straży
jednocześnie, przeszukując do skutku każdy kąt niedużego mieszkania. Musiało
być do skutku – inaczej – noc z głowy zapewne.
Zresztą – kocinka mieszka z nami do dziś, na
zasłużonej emeryturze leży gdzieś pod stosem zabawek, czasem litościwie
przygarniana przez Stasia. Ale tylko czasem, w zasadzie bardzo rzadko i wtedy zazwyczaj, kiedy Matka litościwa ją dziecku podsunie.
Bo Staś ma inną przytulankę, inny obiekt
westchnień i pożądania. A jest nią obrączak.
Czyli zwyczajowo – obrączka. Nie, że konkretna obrączka, mamina, tatusiowa, czy inna. Nie.
Po prostu – obrączka, uniwersalne kółko, koniecznie w kolorze złotym, o tradycyjnym obłym kształcie. Nic tak Stasiny nie uspokaja, nie wycisza, nie koi i nie wprowadza w stan głębokiego uśpienia, jak obrączak właśnie.
Czyli zwyczajowo – obrączka. Nie, że konkretna obrączka, mamina, tatusiowa, czy inna. Nie.
Po prostu – obrączka, uniwersalne kółko, koniecznie w kolorze złotym, o tradycyjnym obłym kształcie. Nic tak Stasiny nie uspokaja, nie wycisza, nie koi i nie wprowadza w stan głębokiego uśpienia, jak obrączak właśnie.
Jak wygląda to w praktyce? Otóż przed snem
należy cicho położyć się przy Stasinie, podać mu dłoń, a dokładnie palec z
obrączakiem, a już Staś zaczyna go międlić, przesuwać, kręcić, palec nieomal
wyłamując, aż znieruchomieje dziecina w błogim śnie z boleśnie wykrzywionym palcem,
maminym na przykład. Nic nie koi równie
skutecznie łez stasiowych, co słodkie tete a tete z obrączakiem, chwila
swawolnego międlenia obłego kształtu. No tak już dziecko ma, co poradzić.
Rozwiązanie to niesie za sobą wiele korzyści.
Chociażby to, że nie jesteśmy do Stasia przypisani niczym chłop do roli.
Wystarczy sprytny trik z obrączakiem – i dziecko jak anioł zasypia w ramionach
(czytaj: uwieszone na placu) babci czy dziadka, wyposażanych w cenne precjozum.
Zapyta tylko na progu snu:
Mamuki wróci…? – i zasypia jak anioł uczepiony obrączaka.
Mamuki wróci…? – i zasypia jak anioł uczepiony obrączaka.
Zauważamy jednak ostatnio pewne natręctwo
stasiowe w temacie obrączaka. Otóż Staś stał się podejrzliwy i wietrzy spisek w
tym temacie.
Bo taka sytuacja: tupta sobie jak gdyby nigdy nic po mieszkanku dzielna Stasina, niby bez żadnej intencji, a tu bach – już łapie cię za rękę i pyta groźnie:Masz obrączak?Mam – odpowiada złapany na gorącym uczynku delikwent, czyli na przykład Matka.Złoty? – upewnia się mały inkwizytor.Złoty – przytakuje spłoszona nieco rzeczona.To dobze – wyraża aprobatę dziecko i wyrusza na poszukiwania kolejnej ofiary.
Czemu masz obrączak? – rozszerza nieco protokół przesłuchania, dorwawszy Ojca.
Bo mam żonę – mówi Tata.
Masz żonej? – dziwi się Staś, ale tylko chwilę, przechodząc nad tym prostym powiązaniem do porządku dziennego.
Bo taka sytuacja: tupta sobie jak gdyby nigdy nic po mieszkanku dzielna Stasina, niby bez żadnej intencji, a tu bach – już łapie cię za rękę i pyta groźnie:Masz obrączak?Mam – odpowiada złapany na gorącym uczynku delikwent, czyli na przykład Matka.Złoty? – upewnia się mały inkwizytor.Złoty – przytakuje spłoszona nieco rzeczona.To dobze – wyraża aprobatę dziecko i wyrusza na poszukiwania kolejnej ofiary.
Czemu masz obrączak? – rozszerza nieco protokół przesłuchania, dorwawszy Ojca.
Bo mam żonę – mówi Tata.
Masz żonej? – dziwi się Staś, ale tylko chwilę, przechodząc nad tym prostym powiązaniem do porządku dziennego.
Babcia nie ma obrączaka – mówi pewnego dnia
tonem oskarżycielskim.
Nie mam – przyznaje ze skruchą babcia, wezwana do tablicy.
Nie masz żonej? – odpytuje nieustępliwy śledczy.
Nie mam – przyznaje babcia ze skruchą i zgodnie z prawdą równocześnie.
Ale Jasio też nie ma obrączaka – próbuje ratować się nieszczęsna ofiara, sypiąc współtowarzyszy zbrodni.
Bo Jaś nie ma żonej – mówi tonem oczywistym Staś. No ba, to akurat może stwierdzić codziennie naocznie. Chyba, że żonę ukrył w jakimś kącie pod stertą zabawek.
Nie mam – przyznaje ze skruchą babcia, wezwana do tablicy.
Nie masz żonej? – odpytuje nieustępliwy śledczy.
Nie mam – przyznaje babcia ze skruchą i zgodnie z prawdą równocześnie.
Ale Jasio też nie ma obrączaka – próbuje ratować się nieszczęsna ofiara, sypiąc współtowarzyszy zbrodni.
Bo Jaś nie ma żonej – mówi tonem oczywistym Staś. No ba, to akurat może stwierdzić codziennie naocznie. Chyba, że żonę ukrył w jakimś kącie pod stertą zabawek.
Mamuki ma obrączak – mówi tonem pochwalnym,
kiedy chce zrobić Matce przyjemność.
Mamuki ma żonej – wyjaśnia nie pytany sam sobie.
Ma żonej? – dziwi się Matka, której chyba coś umknęło.
A jak się nazywa ta żonej?
Tatuś – mówi najoczywistszą oczywistość Staś, międląc Matkę boleśnie za palec.
Mamuki ma żonej – wyjaśnia nie pytany sam sobie.
Ma żonej? – dziwi się Matka, której chyba coś umknęło.
A jak się nazywa ta żonej?
Tatuś – mówi najoczywistszą oczywistość Staś, międląc Matkę boleśnie za palec.
No fakt, głupie pytanie. Przytulanka to
przytulanka, żonej to żonej, a obrączak musi być…;).
www.tapeta-dłonie-obrączka-złota.na-pulpit.com
No fakt. Moje chłopaki mają kocyki. Dwa takie same były, jeden duży drugi pocięty na małe podręczne przytulanki, bo w szpitalu dużego nie mogliśmy wszędzie taszczyć. Cała trójka ma po swoim kawałku który wąchają a matka notorycznie do pralki wrzuca bo brudny poplamiony :)
OdpowiedzUsuńŚwietne rozwiązanie - pewnie mniej sprzeczek, jeśli wszystkie przytulanki takie same :). No a prać czasem trzeba - taka nigdy nie prana przytulanka mogłaby pewnego dnia wywędrować sama z domu :). Pozdrawiam ciepło, dziękuję za wizytę :))))
UsuńDzięcięce przytulanki-talizmany są czasami zaskakujące:) Też o tym kiedyś napiszę:)))
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz! Ja nigdy nie wpadłabym na to, że przytulanką może być obrączka... Dzieci potrafią zaskakiwać jak nikt :). Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńOryginalny to przytulak ten obrączak. My w ubiegłym stuleciu mieliśmy najpierw fufenię, czyli pikowany w poszewce kocyk malutki, a potem Kłapołuchego pluszowego. Ale poprzednia epoka była bardziej tradycyjna :)))
OdpowiedzUsuńO, to różnie bywało z tą poprzednią epoką. Choć faktycznie, królowały raczej tekstylia - a to pielucha, a to kocyk, a to pluszak.... :). Dzisiaj to już pewnie i telefon, i tablet potrafią być przytulanką - choć miejmy nadzieję, że jak najrzadziej się to zdarza ;). Pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńA u nas stałej przytulanki nie ma są zmienne. Raz na fali króluje lalka innym razem telefon,a jeszcze kiedy indziej pielucha.
OdpowiedzUsuńA to chyba dobrze - kiedy zginie jedna rzecz, nie ma dramatu i można ją zastąpić kolejną ;). U nas na szczęście obrączak tez tak łatwo nie ginie - gorzej było z kocinką za czasów Jasia... Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńHa ha ha. Patrz jak to sobie wszystko ślicznie połączył :)
OdpowiedzUsuńA bo Stasiu spryciarz jest i potrafi liczyć, jak nikt w rodzinie - i tak to sobie sprytnie wykalkulował właśnie :). Pozdrawiam :))))
UsuńPowiedz mu, ze kiedyś będzie miał swój własny, prywatny obrączak :)
UsuńMówię, ale nie chce uwierzyć i patrzy na mnie podejrzliwie ;)
Usuńhe he jakie mądre dziecko :)
OdpowiedzUsuńno popatrz z obrączką ciekawa sprawa, u nas króluje miś Zdziś ale już jest tak wytyrany upływem czasu,że żadne prania na niego nie działają mimo to musi być wszędzie i zawsze!
pozdrawiam miłego dnia życzę :)
Misie "po przejściach" są najlepsze - sama miałam takiego jako dziecko! No niestety, nasz Młodszak taki jest nietradycyjny - choć ma to i swoje dobre strony. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMój ma aż dwie przytulanki do spania- pieska i małpkę Georga oraz gumowego żółwika, którego trzyma w rączce aż zaśnie :) Słodko to wygląda, gdy tak śpi wtulony w swoje pluszaki z żółwiem w ręku ;) Codziennie tak samo.
OdpowiedzUsuńMałpka Georg jest Stasia ulubionym bohaterem bajkowym - nieruchomieje na tej bajce :). Pozdrawiam :)))
UsuńMój brat zasypial miętoląc ucho, oczywiście nie swoje. :)
OdpowiedzUsuńMy mamy teraz fazę ucha u Jasia. Międli je niemiłosiernie - na szczęście swoje :). No właśnie - z wiekiem, okazuje się, przytulanki się zmieniają. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam "do zaglądania" do nas :))))
UsuńGrunt że rodzice obrączaki mają :)
OdpowiedzUsuńMają, mają - poniekąd nie ma wyjścia :). Pozdrawiam :))))
UsuńMoje dzieci nie mają żadnej przytulanki, no nie licząc mnie i taty :) Ich przytulankami są rodzice. Jako "młoda" niedoświadczona matka myślałam, że każde dziecko musi mieć przytulankę czytaj maskotkę, kocyk, pieluszkę itd kupiła chyba z 20 maskotek, ciągle szukając tej jedynej, kilka kocyków i kilka rodzai pieluszek ... aż do czasu przeczytania "W głębi kontinuum" po lekturze przestałam kupować :)
OdpowiedzUsuńCo dziecko - to przypadek okazuje się :). Choć rodzice - jako przytulanki - to bardzo praktyczna wersja. Tylko zawsze musicie być w pobliżu :). Pozdrawiam Was serdecznie :))))
UsuńDou dou, tak pa francusku wola sie na te przytulanka ;)))
OdpowiedzUsuńA wiem, wiem - miałam przygodę "za młodu" jako fille au pair i moja podopieczna miała właśnie taką dou dou - starego, brudnego pieska. Kiedy zginął - cały dom stał na równe nogi i szukał. To były czasy :)! Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńMoje dzieciaki mietolily albo drugi smoczek :) badz ucho- moje lub kosmyk wlosow :))
OdpowiedzUsuńMetoda obraczkowa -super!
Smoczki miał Jaś - dwa, a nawet w porywach trzy! Odłączyć go od tych smoczków - to dopiero była jazda :)))). A teraz dla odmiany międli uszy... Zobaczymy, co wymyśli Mały w przyszłości ;). Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńFenomenalna logika dziecięca! tylko ta włochata kaczuszka mnie przeraża... :D
OdpowiedzUsuńNo fakt - miało się miło skojarzyć, a wyszła jakaś kaczuszka-wilkołak... ;)))). Może dlatego, że u nas nigdy kaczuszki nie było - u nas jest obrączak ;). Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńU nas pluszakim, przytułkiem byłam ja - do momentu gdy nie wdrożyliśmy samodzielnego zasypiania dzieciaków do zaśnięcia potrzebna była... moja szyja którą można było objąć ramieniem ;)
OdpowiedzUsuńA - tak też bywa. W sumie przytulanka - rodzic to ekonomiczne rozwiązanie, ale z czasem może być dość męczące dla rodzica. Wtedy najlepiej chyba mieć w zanadrzu jakieś zastępstwo - kotka albo pieluszkę, co kto lubi :). Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńDzieci potrafią zaskoczyć. Ja tu szukam maskotki idealnej dla naszego maluszka, a okazuje się, że wystarczy obrączka :)
OdpowiedzUsuńJa np. miałam ulubiony smok w butelce, wyświechtany do granic. I mama tak cierpiała, że go w końcu wymieniła. I co? Do dziś nie piję mleka, po tym jak wzięłam ten świeży smok do buzi. A ulubionego misia, niewiele ode mnie młodszego (czyt. po 30 ) do dziś przechowuję. Na nowego nie wymieniam, żeby źle się to dla mnie nie skończyło :)
Pozdrawiam
Dzieci często same wybierają swoje przytulanki. My próbowaliśmy przekonać Młodszego do ulubionej maskotki starszego brata - i nic z tego! Wymyślił sobie obrączkę i bardzo jest tu konsekwentny :). Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńEkstra jak zawsze- a obrączak to podstawa spokojnego życia- a przytulak obrączak tym jeszcze bardziej:)
OdpowiedzUsuńObrączak to bardzo praktyczne rozwiązanie :). Na życie i na dzieci - okazuje się. A miłość jest ślepa - i pokochać można nawet kawałek metalu, jeśli znajdzie się w nim to COŚ wyjątkowego ;). Pozdrawiam serdecznie :))))
UsuńU nas u starszaka króluje przytulanka pies. Właśnie przedwczoraj powędrowała do prania, na szczęście starszy jest już na tyle duży, że nie o zapach mu w przytulance chodzi więc po praniu przygarnął ją na nowo :) Młodszy jakoś jeszcze nie znalazł tej jednej jedynej i ma kilka zamiennych co znacznie ułatwia sprawę gdy któraś zaginie w czeluściach synowego pokoju :)
OdpowiedzUsuńO tak - kilka przytulanek rozwiązuje problem zagubienia :). U naszego Starszego był kotek, ale Młodszy nawet na niego nie spojrzał. Długo nie miał swego ulubieńca, aż padło na obrączak. Twój pewnie też Cię zaskoczy ;). Pozdrawiam ciepło :))))
UsuńU mnie byłoby trochę zabawnie bo mam obrączkę z tytanu więc obrączak byłby trudny do podrobienia przez kogoś innego :D
OdpowiedzUsuńAle logika Stasia świetna. :)))
Tytanowa przytulanka? No to faktycznie trudne do podrobienia ;). Chociaż - kto tam tego Stasia wie,może by coś wymyślił ;). Pozdrawiam ciepło :)
UsuńSuper! Dzieci są takie... logiczne. Przecież to oczywista oczywistość ;)
OdpowiedzUsuńNo fakt, szczególnie nasz młodszy potomek jest logiczny i policzalny. Ciekawe po kim, bo u nas wszędzie szaleni humaniści... ;). Pozdrawiam :))))
UsuńNiesamowita Stasina logika, ale coś w tym jest!
OdpowiedzUsuńLogika dzieci jest prosta i prawdziwa - warto czasem ją sobie przypomnieć :). Pozdrawiam :)
UsuńCzasem tak by się chciało wejść ten dziecięcy świat, tam wszystko jest tak proste i logiczne a dorośli to źródło komplikacji:)
OdpowiedzUsuńCzasem warto to sobie przypomnieć ;). Pozdrawiam :))))
Usuńniezmiennie powalona na kolana :)
OdpowiedzUsuńMiło nam bardzo :). Ale wstawaj Kochana z tych kolan i bądź, bądź z nami jak najdłużej :). Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńHaha, moje dzieciaki tez lubia bawic sie moim palcem z obraczka, ale na szczescie nie jest ona uspokajaczem.
OdpowiedzUsuńBi od malenkosci miala maly, puchaty kocyk, z ktorym nie tylko spala, ale wszedzie lazila. Dopiero kilka miesiecy temu ujrzala w sklepie swojego "koniczka" i przepadla. Spi z nim , chodzi po domu, do opiekunki, na zakupy i kosciola. :) Konik byl bialy, teraz jest brudno-szary i sie nie dopiera. :/
Nik za to ma w powazaniu wszelkie maskotki. Jak na mezczyzne przystalo, co wieczor stoi przed polka z zabawkami i wybiera, a to traktor, a to wyscigowke, tudziez inny pociag. :) Ostatnio hitem jest malutki samochodzik z kinder niespodzianki. Mlodszy zasypia sciskajac go w piastce. :)
U nas samochodziażem był Starszy, chociaż na maskotkę wybrał kocinkę - pluszaka :). Młodszy długo nie mógł się zdecydować, a ostatecznie wybrał.... obrączkę. Ani miękka, ani pacnie specjalnie - ale, jak to mówią, miłość jest ślepa ;). Pozdrawiam Was cieplutko :))))
UsuńZ tęsknotą wspominam chwile, kiedy Tomasz zadowalał się jednym Kiciusiem...Teraz obok Kicusia leży Świnka, Sapcio, samochodzik, Erłostal w postaci lokomotywy z dwoma wagonami oraz wymiennik, jako to Mysia lubo Konik. Dziecko śpi skulone na 1/4 łóżeczka, a na pozostałych hektarach panoszą się Przytulasie...
OdpowiedzUsuńNo to bardzo towarzyskie Dziecko macie :). To bardzo dobrze, widać, że empatycznie i przyjaźnie nastawione do otoczenia - to procentuje :)))). Pozdrawiam serdecznie całą fantastyczną rodzinkę :))))
UsuńI na spokojnie mogłam sobie wejść i poczytać o przytulankach. Uśmiechałam się przy czytaniu Stasia obrączek;) Moja Olka ma swojego łosia towarzyszył jej do 10 lat teraz 14 roczek wybił i łoś dalej na swoim miejscu, kiedyś odpadł mu róg, mówię czas oddać innemu dziecku, oj nie mamo przyszyje i dalej ma być na półce. Natomiast Michasia od 3 roku wszędzie włóczy za sobą cytrynową królisię bagatela 50 cm, gdy idzie spać do babci, gdy rano zęby myje i oczywiście na noc i zdarza się nawet nam na niej usnąć taka jest pozytywna. Raz do roku a to już będzie 7 lat jak ją ma, przechodzi krolisia operację plastyczną wypełnienia brzuszka. Niefortunnie się raz zdarzyło, gdy dziecię nie widziało, rachu ciachu, królisia pełna tylko klops bo przyszyłam ogonek do brzuszka i się wydało;)
OdpowiedzUsuńStara miłość nie rdzewieje... :). A takie przytulasie "po liftingu" to prawdziwa historia, jak tu się ich pozbyć? Nie można! To prawie członkowie rodziny przecież :). Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńPadłam xD Masz żonej???
OdpowiedzUsuńSwoją drogą moje dzieciaki olewają przytulanki i zasypiają bez takich bajerów... Szkoda, dzieci z misiem (lub obrączakiem :P) wyglądają słodko...
Ale chociaż masz spokój - uwierz mi, to na wagę złota ;). A dzieci są tak słodkie, że i bez dodatków kochamy je do szaleństwa ;). Pozdrawiam ciepło :))))
UsuńRewelacyjne masz dzieci!
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Jest fajnie, choć bywa i trudno - jak to w życiu ;). Pozdrawiam ciepło :))))
Usuńheheheh uwielbiam czytać takie teksty :-)))
OdpowiedzUsuńfajowe masz dzieciaki :-))
Dzięki :). Zapraszam więc do "zaglądania" do nas, a dzieje się dużo... :). Pozdrawiam :)))))
Usuńlubię te Twoje teksty :)
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com
Dziękuję, mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie :)
UsuńNaczytałam się i nasłuchałam o tych dziecięcych talizmanach. U nas stety lub niestety Oli nie ma takowego. :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze wszystko przed Wami? Dzieci potrafią zaskoczyć... ;). Pozdrawiam cieplutko :)))
UsuńRzeczywiście - oryginalny ten przytulak! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo - i mało do przytulaka podobny ;). Ale podobno miłość nie wybiera...Pozdrawiam ciepło :)))))
UsuńUśmiałam się z Tego co pisałaś o tym dezynfekowaniu!! Ja tego nie robiłam, wręcz przeciwnie, co budziło (o zgrozo!!) wielkie oburzenie wśród innych matek :D :D :D To było zabawne, przyznaję :D
OdpowiedzUsuńPrzytulanka obrączak bardzo oryginalna. Młody ma taką, pluszowy piesek, którego dostał w spadku po mojej siostrzenicy. Jest już zszyty milion razy ale żaden nie może go zastąpić, jest ukochany :) I ogonek tego pieska miętoli jak Stać obrączka :)))))
Z tym dezynfekowaniem mam tak jak Ty, ale wszystkie opisane tu przypadki są "z życia wzięte" (niestety). Obrączak wciąż u nas króluje, nawet dziadkowie wyciągnęli swoje obrączki z szafek na znak jedności ze Stasiem :). Pozdrawiam :))))
UsuńU nas nie ma obrączki tz, jest ale to talizman dorosłych. Na wszystkie wycieczki (podobnie jak majtki na zmianę) pakuję jeża -Jerzego. Bez przeżutego noska, zamiast spania mamy bal murzynów ;)
OdpowiedzUsuńU nas był bal murzynów, kiedy Starszemu zginęła kocinka ;). Obrączak na szczęście tak łatwo się nie gubi ;). Pozdrawiam :))))
UsuńU nas przytulanki zmieniaja się jak w kalejdoskopie, czasem są tak nieoczekiwane i wymyślne, że aż zadziwiają dziecięcą wyobraźnią:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Nic nie zaskakuje, jak wyobraźnia dzieci ;). Super, ze przytulanki mają różne - można stosować je wymiennie :). Pozdrawiam :))))
UsuńCoś fantastycznego - jak przyjemnie Ciebie czytać :)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się, rozmarzyłam - super tekst!
będę wracać - zdecydowanie :)
www.MartynaG.pl
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :). Zapraszam do "zaglądania" do nas :). Pozdrawiam cieplutko
UsuńMój młodszy brat jak był mały to zawsze przed zaśnięciem nawijał na swój palec kosmyk maminy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rodzic-przytulanka to też częsta wersja ;))). Bywają włosy, uszy, pieprzyki.... Cudowne lata :). Pozdrawiam ciepło :))))
UsuńOryginalna przytulanka i bardzo dobrze :) Trzeba wybijać się ponad szablony !
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst ! Pozdrawiam :*
Dziękuję bardzo :). No tak - oryginalności naszym dzieciom nie brakuje :). Pozdrawiam i zapraszam do "zaglądania" do nas :)))
UsuńMoja córka od urodzenia jest właścicielką żółtego kocyka.Z czasem kocyk został podzielony na 6 części.Do żłobka, do obu babć, do domu, do auta i sama nie wiem jeszcze gdzie. Kocyk ma już 6 lat i naprawdę marnie wygląda, ale jest tym jedynym pluszakiem i koniec;-).pozdr. Zuzka
OdpowiedzUsuńNo właśnie - miłość to miłość, wiek i wygląd nie ma znaczenia :). Super, że zajrzałaś, mam nadzieję, że zostanie na dłużej ;). Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńKurczę, a ja całe życie w kompleksach, że te moje to żadne misie, tylko różne inne dziwadła. Królowo Matko - boskaś!
OdpowiedzUsuńDziękuję jak nie wiem co :). Jakie kompleksy, Kochana? Trzeba być oryginalnym, łamać stereotypy - misie mają wszyscy, a taki obrączak to unikat ;). Pozdrawiam cieplutko :))))
UsuńCiekawa sprawa :P trochę się pośmiałam ale nie wiadomo co moje dziecię w przyszłości wymyśli :O
OdpowiedzUsuńNa pewno coś, czego nie jesteś w stanie przewidzieć ;). Cierpliwość - to jedyne panaceum na te sytuacje około dziecięce ;). Pozdrawiam ciepło :))))
Usuńbardzo fajnie i lekko czyta sie Twoje wpisy:) u nas owa przytulanka to mały metalowy samochód :) co dziecko to inna przytulanka pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Mam nadzieję, ze będziesz tu zaglądać. Co dziecko - to inny przypadek, nawet przytulanki. Pozdrawiam :)
UsuńRozczytuję się - jak pięknie! Już wiem, że będę stale tu zaglądać, wyobrażając sobie nas - jak to będzie, gdy my do tego wieku dobijemy. Ciekawe, czy będę wtedy jeszcze blogować?
OdpowiedzUsuńU nas jest pieprzyk matczynym zlokalizowany na szyi. Oj. Lubimy na niego się patrzeć i skrobać, oj lubimy. Gdy zakrywam go palcem, bo nie chcę, by mi go całego zeskrobał paznokietkiem małym, acz ostrym, to jest wrzask.
Drugą przytulanką jest... moja jama gębowa. Nic tak nie uspokaja, jak ssać mamusi cycusia, lub ewentualnie smoczka i wpakować rączke do mej buzi. I sobie myślę tak. Jak to będzie, gdy mu to nie przejdzie? Jedziemy sobie, na ten przykład pociągiem PKP (wiadomo, nie kazdy pociąg to PKP), Koszał usypia i bach wkłada mi rękę do buzi. Leży sobie na mnie, jedna ręka skrobie pieprzyk, druga skrobie podniebienie i na to wchodzi konduktor. No. to pojechałam tak przed snem wyobraźnią.... dobrej nocy :)))
klikło się za szybko. pieprzyk jest przytulanką nr jeden, ma się rozumieć :)
OdpowiedzUsuńklikło się za szybko. pieprzyk jest przytulanką nr jeden, ma się rozumieć :)
OdpowiedzUsuńA widzisz - ile dzieci, tyle przytulanek :). Cieszę się baaardzo, że Ci się u nas podoba. Możesz podejrzeć, co Cię czeka za kilka lat - a czas pędzi... Szczególnie przy dzieciach ;). Pozdrawiam cieplutko jeszcze raz :)))
OdpowiedzUsuńNo pieknie! Ale mialam wejscie! Nie dosc ze za szybko kliknelam to jeszcze komentarz mi sie zdublowal. Cudnie! Tak to jest jak sie klika szybciej niz mysli :) niemniej bede zagladac i komentowac, przy tak cieplym przyjeciu nie moze byc inaczej! Oooo klik! I komentarz sie nie wyswietlil.. Zezarlo go...Hmmm.. To pisze go jeszcze raz. Zobaczymy co z tego mi teraz wyjdzie...
OdpowiedzUsuńWejście smoka :). Nie przejmuj się - w zbyt szybkim działaniu jestem mistrzem. Całe blogowanie to trochę spotkanie "na żywo" i trzeba być autentycznym, spontanicznym i zwyczajnym :). Pozdrawiam i zapraszam do "zaglądania" do nas :)))))
UsuńU nas nie było żadnych wyżej wymienionych, ale były i są mamuniowe "cyki" (cycusie), no ale jak to się ma do materiału, stopnia zużycia i zapachu to może mój żonej ocenić ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe dzieciaczki i wspaniałą z Was rodzinka :*
:). U nas chłopcy gardzili taką przytulanką, co Matce dało do myślenia... Pozdrawiam cieplutko :))))
Usuńyurtdışı kargo
OdpowiedzUsuńresimli magnet
instagram takipçi satın al
yurtdışı kargo
sms onay
dijital kartvizit
dijital kartvizit
https://nobetci-eczane.org/
4CPX0
salt likit
OdpowiedzUsuńsalt likit
dr mood likit
big boss likit
dl likit
dark likit
JX1J8
شركة مكافحة حشرات بالاحساء PmSaVIpq0h
OdpowiedzUsuńشركة مكافحة حشرات بالاحساء AFP1roLeiC
OdpowiedzUsuńشركة تسليك مجاري بالاحساء AZnEGcul0r
OdpowiedzUsuń